W środku był Patryk trochę przerażona szłam w jego stronę krok po kroku. Gdy doszłam, przypatrzyłam mu się uważnie, miał zaszklone oczy, a wyraz twarzy jakby zaraz miał wybuchnąć płaczem. Podeszłam do niego i przytuliłam. Nawet nie drgnął:
-Co się stało?-zapytałam cichym i spokojnym tonem głosu.
-Bo ona...-nie był w stanie dokończyć.
-Kto?
-...
-Patryk kto?
-Natalia...
-Ale co Natalia?
-Ona...ona nie żyje...-rozpłakał się jak dziecko i jeszcze bardziej się wtulił.
-Ale jak to?-również zaczęłam płakać.
-Jakiś skurwiel wjechał w nią na pasach.
-Boże i co teraz?
-Jutro lecę do Polski, a co dalej to nie wiem.
-Boże..jak mam ci pomóc?
-Nie trzeba dam radę.
-Nie pokazuj, że jesteś twardy.
-Ale nie będę cię o to prosił. Pamiętam jak się śmiała, jak się kłóciliśmy, była jest i będzie najlepszą siostrą na świecie.
-Pamiętam jak byliśmy we Włoszech ja twoja siostra, Wiola, Paula, Kasia, i Natalia ta mała do tego jeszcze Mateusz, Kamil i taki Patryk to były niezapomniane chwile. Zawsze gdy było zgubione jedzenia na schodach to z naszego pokoju. Tak samo we Francji.
-Nie mówiła mi o tym. Czemu się nią nie interesowałem, może gdybym ja zabrał ze sobą, może ona jeszcze by żyła.
-Nie obwiniaj się, widocznie tak miało być.-rozmawialiśmy całą noc odwiozłam go do domu i pojechałam do blondyna. Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam chyba z 5 minut.
-Co tu robisz o tej porze skarbie?-zapytał przecierając zaspane oczy.
-Zamknęli mnie na noc na stadionie spałam tam.
-A, czemu ty płaczesz?-zapytał gdy byliśmy już w salonie.
-Bo...Patryka siostra nie żyje, a zanim wyjechałam byłyśmy blisko.
-Rozumiem, przykro mi.
-Mogę iść się przespać?
-Tak, weź z szafy jakąś moją koszulkę i połóż się w moim pokoju.
-Dziękuje skarbie-ucałowałam go i poszłam się położyć. Od razu zasnęłam w pościeli pachnącej Marco.
piątek, 27 grudnia 2013
czwartek, 5 grudnia 2013
*Oczami Agi*
Rano obudziłam się w objęciach blondaska.Powoli się wysunęłam z jego objęć. Poszłam do łazienki się ogarnąć, a potem udałam się do kuchni. Wstawiłam wodę na herbatę i zabrałam się do robienia jajecznicy, oczywiście na sobie miałam koszulkę z numerem 11. Nakryłam stół,a w drzwiach zobaczyłam Marco:
-Ile tu stoisz?-podeszłam i go ucałowałam,a on przyparł mnie do ściany.
-Wystarczająco dług- i zaczął mnie zachłannie całować.
-Ej siadaj do stołu, ja się tyle namęczyłam i nie mam zamiaru tego marnować.
-Oj no dobrze, ale do twarzy ci w tej koszulce.
-Wiem-zasiedliśmy do stołu, a on wcinał, aż mu się uszy częsły.
-Smakuje?
-Jeszcze, pytasz, takie to mogę jeść codziennie.
-Chciałbyś, ja teraz muszę iść do siebie, żeby się przebrać.
-Ej?!
-Czego znowu?-zapytałam już stojąc w drzwiach.
-A pożegnanie?-zaczął mnie całować, ale musiałam wyswobodzić.
-Pa skarbie-Szłam sobie ulicą z uśmiechem na twarzy ludzie patrzyli się na mnie jak na wariatkę. W domu zobaczyłam Anię i Lewego:
-Hej wszystkim.
-O Aga raczyła nas odwiedzić. Myśleliśmy że się już tam przeprowadziłaś.
-Kto myślał, ten myślał-odpowiedziała brunetka.
-Ja lecę na trening.
-Czekaj przebiorę się i jadę z Tobą.
-No to ruchy!-krzyknął Robert.
-No już idę, idę.-Szybko się przebrałam i wsiedliśmy do auta Lewuska. Leciała w radiu moja ulubiona piosenka więc zaczęłam ja śpiewać. Lewy patrzył na mnie jak na idiotkę.
-Ej n, co śpiewam sobie.
-Dobrze,że śpiewasz, w końcu jesteś szczęśliwa.
-Tak, przy ni to jest możliwe.
-Ma szczęście. Zazdroszczę mu.
-Co masz na myśli? Przecież ty też masz zajebista żonę.
-No tak wiem i bardzo ja kocham, ale...-nagle przerwał.
-Ale?
-Nie ważne.
-No powiedz, nie będę z ciebie wyciągać jak z worka na ziemniaki.
-Może kiedyś ci powiem.-Po tych słowach do końca drogi nie odzywaliśmy się do siebie już nic. Była grobowa cisza. Dojechaliśmy na stadion i od razu poszłam do swojego gabinetu. Gdy zobaczyłam ile mam papierów na biurku prawie serce mi stanęło. Zaczęłam o godzinie 10, a gdy skończyłam zobaczyłam że na zegarku jest grubo po 21 nie wiedziałam co zrobić. Wszystkie drzwi były zamknięte. No to pięknie przeszłam wszystkie pomieszczenia tylko szatnia chłopaków byłą otwarta, co normalnie jest zamknięta. Weszłam do środka i był tam...
Rano obudziłam się w objęciach blondaska.Powoli się wysunęłam z jego objęć. Poszłam do łazienki się ogarnąć, a potem udałam się do kuchni. Wstawiłam wodę na herbatę i zabrałam się do robienia jajecznicy, oczywiście na sobie miałam koszulkę z numerem 11. Nakryłam stół,a w drzwiach zobaczyłam Marco:
-Ile tu stoisz?-podeszłam i go ucałowałam,a on przyparł mnie do ściany.
-Wystarczająco dług- i zaczął mnie zachłannie całować.
-Ej siadaj do stołu, ja się tyle namęczyłam i nie mam zamiaru tego marnować.
-Oj no dobrze, ale do twarzy ci w tej koszulce.
-Wiem-zasiedliśmy do stołu, a on wcinał, aż mu się uszy częsły.
-Smakuje?
-Jeszcze, pytasz, takie to mogę jeść codziennie.
-Chciałbyś, ja teraz muszę iść do siebie, żeby się przebrać.
-Ej?!
-Czego znowu?-zapytałam już stojąc w drzwiach.
-A pożegnanie?-zaczął mnie całować, ale musiałam wyswobodzić.
-Pa skarbie-Szłam sobie ulicą z uśmiechem na twarzy ludzie patrzyli się na mnie jak na wariatkę. W domu zobaczyłam Anię i Lewego:
-Hej wszystkim.
-O Aga raczyła nas odwiedzić. Myśleliśmy że się już tam przeprowadziłaś.
-Kto myślał, ten myślał-odpowiedziała brunetka.
-Ja lecę na trening.
-Czekaj przebiorę się i jadę z Tobą.
-No to ruchy!-krzyknął Robert.
-No już idę, idę.-Szybko się przebrałam i wsiedliśmy do auta Lewuska. Leciała w radiu moja ulubiona piosenka więc zaczęłam ja śpiewać. Lewy patrzył na mnie jak na idiotkę.
-Ej n, co śpiewam sobie.
-Dobrze,że śpiewasz, w końcu jesteś szczęśliwa.
-Tak, przy ni to jest możliwe.
-Ma szczęście. Zazdroszczę mu.
-Co masz na myśli? Przecież ty też masz zajebista żonę.
-No tak wiem i bardzo ja kocham, ale...-nagle przerwał.
-Ale?
-Nie ważne.
-No powiedz, nie będę z ciebie wyciągać jak z worka na ziemniaki.
-Może kiedyś ci powiem.-Po tych słowach do końca drogi nie odzywaliśmy się do siebie już nic. Była grobowa cisza. Dojechaliśmy na stadion i od razu poszłam do swojego gabinetu. Gdy zobaczyłam ile mam papierów na biurku prawie serce mi stanęło. Zaczęłam o godzinie 10, a gdy skończyłam zobaczyłam że na zegarku jest grubo po 21 nie wiedziałam co zrobić. Wszystkie drzwi były zamknięte. No to pięknie przeszłam wszystkie pomieszczenia tylko szatnia chłopaków byłą otwarta, co normalnie jest zamknięta. Weszłam do środka i był tam...
wtorek, 26 listopada 2013
*Oczami Marco*
Za drzwiami stał Lewy. Wcięło mnie zwłaszcza, że ja byłem w rozpiętej koszuli, a Aga w rozczochranych włosach:
-Yyy...co tu się stało?-Lewy nie mógł skleić zdania, ja nie byłem lepszy.
-No bo ten...no wiesz...bo to było tak...że ona i on...no i później-lecz z tego jąkania pomogła mi wybrnąć Aga.
-No bo Patryk nie może u nas mieszkać. Wybieraj albo ja albo on.-powiedziała stanowczo, gdy staliśmy w salonie.
-Ale mogę wiedzieć o co chodzi?-dalej wstał ja zamurowany.
-No...to było tak...-opowiedziała mu wszystko, tak jak i mi. A na koniec jeszcze się rozpłakała.
-Nie martw się, teraz jadę do domu go wywalić, bo innego wyjścia nie widzę.
*Oczami Agnieszki*
Gdy zobaczyłam Roberta w drzwiach nie wiedziałam co zrobić. Weszliśmy do środka i opowiedziałam mu o wszystkim. 10 minut po tym jak wyszedł Lewusek, wpadła Anka, prawie drzwi rozwaliła:
-Aga słyszałam co się stało, przykro mi-przytuliła mnie.
-Już jest dobrze, Marco mi bardzo pomaga.
-Dobrze że go masz.
-A skąd...-nie pozwoliła mi dokończyć.
-A mam swoje źródła-Lewy Boże ja go kiedyś uduszę za ten długi język.-Podobno byliście w jednoznacznej sytuacji?
-No bo ten...my ten...ale do niczego nie doszło bo twój małżonek jak zawsze ma wyczucie czasu i wyszło jak wyszło.
-Rozumiem cię. Ej Marco masz mi się nią zająć. Ja uciekam do Roberta go trochę uspokoić. Trzymajcie się.- i wyszła. od Marco.
-Dobrze, że już poszła-mamrotał blondyn.
-Blondyn...bo sobie inaczej porozmawiamy-uderzyłam go poduszką w jego "święta" grzywkę.
-O nie moja droga, taka zniewaga krwi wymaga.-zaczął mnie gilgotać i po całym domu gonić. Prawie się zabiłam na jego torbie treningowej ale to szczegół. Przy okazji pozbyliśmy się wazonu, który jak to powiedział blondyn "był mu zbędny". Zmęczeni opadliśmy na łóżko przytulaliśmy się do siebie, ciężko oddychając. Teraz wiem, że to jego kocham i że mogę mu powiedzieć o wszystkim.
-O czym myślisz?-zapytałam po chwili.
-O twoich grubiutkich udach-uśmiechnął się szyderczo.
-Oj grabisz sobie, grabisz.
-No co przynajmniej są już tylko moje.
-Wiesz tak na marginesie to ja jestem ich właścicielka.
-Oj no dobrze. Ale za to jestem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem.
-Ja też.- zaczęliśmy się całować, a potem zasnęliśmy.
Za drzwiami stał Lewy. Wcięło mnie zwłaszcza, że ja byłem w rozpiętej koszuli, a Aga w rozczochranych włosach:
-Yyy...co tu się stało?-Lewy nie mógł skleić zdania, ja nie byłem lepszy.
-No bo ten...no wiesz...bo to było tak...że ona i on...no i później-lecz z tego jąkania pomogła mi wybrnąć Aga.
-No bo Patryk nie może u nas mieszkać. Wybieraj albo ja albo on.-powiedziała stanowczo, gdy staliśmy w salonie.
-Ale mogę wiedzieć o co chodzi?-dalej wstał ja zamurowany.
-No...to było tak...-opowiedziała mu wszystko, tak jak i mi. A na koniec jeszcze się rozpłakała.
-Nie martw się, teraz jadę do domu go wywalić, bo innego wyjścia nie widzę.
*Oczami Agnieszki*
Gdy zobaczyłam Roberta w drzwiach nie wiedziałam co zrobić. Weszliśmy do środka i opowiedziałam mu o wszystkim. 10 minut po tym jak wyszedł Lewusek, wpadła Anka, prawie drzwi rozwaliła:
-Aga słyszałam co się stało, przykro mi-przytuliła mnie.
-Już jest dobrze, Marco mi bardzo pomaga.
-Dobrze że go masz.
-A skąd...-nie pozwoliła mi dokończyć.
-A mam swoje źródła-Lewy Boże ja go kiedyś uduszę za ten długi język.-Podobno byliście w jednoznacznej sytuacji?
-No bo ten...my ten...ale do niczego nie doszło bo twój małżonek jak zawsze ma wyczucie czasu i wyszło jak wyszło.
-Rozumiem cię. Ej Marco masz mi się nią zająć. Ja uciekam do Roberta go trochę uspokoić. Trzymajcie się.- i wyszła. od Marco.
-Dobrze, że już poszła-mamrotał blondyn.
-Blondyn...bo sobie inaczej porozmawiamy-uderzyłam go poduszką w jego "święta" grzywkę.
-O nie moja droga, taka zniewaga krwi wymaga.-zaczął mnie gilgotać i po całym domu gonić. Prawie się zabiłam na jego torbie treningowej ale to szczegół. Przy okazji pozbyliśmy się wazonu, który jak to powiedział blondyn "był mu zbędny". Zmęczeni opadliśmy na łóżko przytulaliśmy się do siebie, ciężko oddychając. Teraz wiem, że to jego kocham i że mogę mu powiedzieć o wszystkim.
-O czym myślisz?-zapytałam po chwili.
-O twoich grubiutkich udach-uśmiechnął się szyderczo.
-Oj grabisz sobie, grabisz.
-No co przynajmniej są już tylko moje.
-Wiesz tak na marginesie to ja jestem ich właścicielka.
-Oj no dobrze. Ale za to jestem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem.
-Ja też.- zaczęliśmy się całować, a potem zasnęliśmy.
niedziela, 24 listopada 2013
*Oczami Agi*
Przebrałam się w wygodne ciuchy i udałam się pod jego dom. Zadzwoniłam dzwonkiem i otworzył mi gospodarz:
-Hej skarbie-przywitał mnie z uśmiechem i ucałował.
-Cześć-odpowiedziałam przez zaszklone oczy.
-Co się stało?-zapytał zmartwiony gdy usiedliśmy w salonie na sofie.
-Bo...obiecaj,że nie będziesz zły i mnie nie zostawisz.
-No obiecuje...
-No bo, Patryk powiedział...-i zaczęłam mu opowiadać co i jak, wszystko bez wyjątku.
-Ja pierdole, Aga jesteśmy ze sobą 2 dni, a ty co...?
-Ale to nie ja, ja chcę u ciebie mieszkać bo boję się go i nie wiem co jeszcze będzie próbował robić.
-Naprawdę tego nie chciałaś?
-Naprawdę-jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-Cii, do póki Lewy nie wróci mieszkasz u mnie.
-Dziękuje, uwierz mi. Myślisz, że jak by mi nie zależało na tobie to bym to przerwała. Zaufaj mi, nie chce cię ranić bo wiem jak to boli.
-Rozumiem cię, al już nie płacz, ja sobie z nim poradzę.
-O nie, tylko nie to, proszę zostaw to, zaopiekuj się lepiej mną.
-W sumie masz rację-ucałował mnie w czoło delikatnie i czule.
*Oczami Marco*
Jak powiedziała mi o wszystkim, to tak jak by mi ktoś dał w twarz, ale z drugiej strony, gdyby tego chciała to by, to zrobiła i by mi na pewno tego nie powiedziała. Oszukiwałaby mnie, ale ona wolała powiedzieć prawdę:
-Kocham cię-wyszeptałem jej do ucha.
-Ja ciebie też, ale wiesz musimy to i tak wyjaśnić.
-W sumie to tak, ale go chyba zabije.
-Tak. Zabijesz śmiecia, a pójdziesz siedzieć jak za człowieka.
-W sumie masz rację.
-Nie zostawiaj mnie.
-Nie mam zamiaru- Przytuliłem ją do siebie i ucałowałem. Kocham ja i zależy mi na niej. Pomogę jej. Ma rację nie mogę go zabić bo pójdę, siedzieć jak za człowieka. Wiem że, mnie by nie zdradził. Ona wie jak to boli bo została zdradzona przez swojego byłego chłopaka trzy razy,więc nie zrobi tej głupoty, a z tym Patryczkiem to się jeszcze policzę. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Agi:
-Marco!!!
-Tak?
-Mówię do ciebie i mówię, a ty masz mnie totalnie w dupie.
-Przepraszam, zamyśliłem się.
-Nawet nie pytam o czym, a raczej o kim.
-Męczy mnie ta sprawa.
-Proszę nie myśl już o tym lepiej pomyśl o czymś innym-zaczęła mnie całować i rozpinać moją koszulę, ale jak nasz pech ma zadzwonił dzwonek do drzwi, za którymi stał...
sobota, 23 listopada 2013
*Oczami Marco*
Gdy zjedliśmy przygotowany przez moją dziewczynę posiłek ona musiała iść. Ufam jej i jeśli mówi że on nic dla niej nie znaczy to zapewne tak jest. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi nie chętnie się podniosłem i poszedłem otworzyć:
-Cześć.
-Cześć, co ty tu robisz?-zamurowało mnie to był Patry.
-Mogę?
-Wejdź-czego on może chcieć?
-Musimy pogadać.
-O czym?
-O Agnieszce...ok rozumiem kochacie się, ale jeśli zrobisz jej krzywdę. Uwierz mi nie ręczę za siebie.
-Ty się nie martw, nie mam zamiaru jej krzywdzić.
-Mam nadzieje.
-To wszystko?
-Tak...cześć.
-Cześć.
Czego on tu chce. Mam nadzieje, że nie będzie próbował rozwalić naszego związku, nawet mu na to nie pozwolę. Ona jest moja i tylko moja. Muszę o nią dbać by czuła się kochana i do nie go się nie przytulała. Ona ma mnie od tego i koniec kropka.
*Oczami Agi*
Patryk wszedł do domu i od razu poszedł do siebie, nawet się nie przywitał to nie było w jego stylu. Postanowiłam z nim porozmawiać.
*Oczami Patryka*
Musiałem coś zrobić i wymyślić żeby ich rozdzieli. Usłyszałem płukanie do drzwi:
-Proszę.
-Mogę?
-Jasne, wejdź.
-Co jest?
-Nic.
-Takie rzeczy to ja, a nie mi.
-No bo szedłem ulicą ni i Marco zaczął się wydzierać żebym cie w spokoju, bo tego pożałuje.
-No bo był w bajce, a po drugie on nigdy się nie awanturuje na ulicy, znam Go.
-No właśnie widać.
-Sama nie wiem- Wtedy wstałem i przybliżyłem się do niej.
-Oj Aga po co miałbym kłamać?-podszedłem do niej bliżej i zacząłem całować ją po szyi.
*Oczami Agi*
Rozmawialiśmy o Marco. Ciężko było mi w to uwierzyć. Kiedy zaczął mnie całować po szyi zrobiło mi się przyjemnie, ale ocknęłam się w porę:
-Co ty robisz?!
-Wiem że tego chcesz, tak samo jak ja.
-Nie chcę, ja kocham Marco i tylko jego.
-Tak, a później jak każdy inny zostawi cie i tyle z tego będzie.
-Jak możesz. Już ja się postaram żebyś żałował tych słów.- I wyszłam z jego pokoju jak torpeda.
Gdy zjedliśmy przygotowany przez moją dziewczynę posiłek ona musiała iść. Ufam jej i jeśli mówi że on nic dla niej nie znaczy to zapewne tak jest. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi nie chętnie się podniosłem i poszedłem otworzyć:
-Cześć.
-Cześć, co ty tu robisz?-zamurowało mnie to był Patry.
-Mogę?
-Wejdź-czego on może chcieć?
-Musimy pogadać.
-O czym?
-O Agnieszce...ok rozumiem kochacie się, ale jeśli zrobisz jej krzywdę. Uwierz mi nie ręczę za siebie.
-Ty się nie martw, nie mam zamiaru jej krzywdzić.
-Mam nadzieje.
-To wszystko?
-Tak...cześć.
-Cześć.
Czego on tu chce. Mam nadzieje, że nie będzie próbował rozwalić naszego związku, nawet mu na to nie pozwolę. Ona jest moja i tylko moja. Muszę o nią dbać by czuła się kochana i do nie go się nie przytulała. Ona ma mnie od tego i koniec kropka.
*Oczami Agi*
Patryk wszedł do domu i od razu poszedł do siebie, nawet się nie przywitał to nie było w jego stylu. Postanowiłam z nim porozmawiać.
*Oczami Patryka*
Musiałem coś zrobić i wymyślić żeby ich rozdzieli. Usłyszałem płukanie do drzwi:
-Proszę.
-Mogę?
-Jasne, wejdź.
-Co jest?
-Nic.
-Takie rzeczy to ja, a nie mi.
-No bo szedłem ulicą ni i Marco zaczął się wydzierać żebym cie w spokoju, bo tego pożałuje.
-No bo był w bajce, a po drugie on nigdy się nie awanturuje na ulicy, znam Go.
-No właśnie widać.
-Sama nie wiem- Wtedy wstałem i przybliżyłem się do niej.
-Oj Aga po co miałbym kłamać?-podszedłem do niej bliżej i zacząłem całować ją po szyi.
*Oczami Agi*
Rozmawialiśmy o Marco. Ciężko było mi w to uwierzyć. Kiedy zaczął mnie całować po szyi zrobiło mi się przyjemnie, ale ocknęłam się w porę:
-Co ty robisz?!
-Wiem że tego chcesz, tak samo jak ja.
-Nie chcę, ja kocham Marco i tylko jego.
-Tak, a później jak każdy inny zostawi cie i tyle z tego będzie.
-Jak możesz. Już ja się postaram żebyś żałował tych słów.- I wyszłam z jego pokoju jak torpeda.
środa, 20 listopada 2013
*Oczami Marco*
Gdy zjedliśmy przygotowany przez moją dziewczynę posiłek musiała iść. Ufam jej i jeśli mówi ze nic niej nie znaczy to zapewne tak jest. Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi nie chętnie się podniosłem i otworzyłem:
-Część.
-Cześć, co ty tu robisz?-zamurowało mnie to był Patryk.
-Mogę?
-Wejdź.-czego on może chcieć?
-Musimy pogadać.
-O czym?
-O Agnieszce...ok rozumiem kochacie się, ale jeśli zrobisz jej krzywdę. Uwierz mi nie ręczę za siebie.
-Ty o to się nie martw nie mam zamiaru jej krzywdzić.
-Mam nadzieje.
-To wszystko?
-Tak...cześć.
-Cześć.
Czego on tu chce. Mam nadzieję, że nie będzie próbował rozwalić naszego związku, nawet się mu to nie uda. Ona jest moja i tylko moja. Muszę o nią dbać by czuła się kochana i do niego się nie przytulała. Ona ma mnie od tego i koniec kropka.
*Oczami Agi*
Patryk wszedł do domu i od razu poszedł do swojego pokoju nawet się nie przywitał to nie było w jego stylu. Postanowiłam z nim porozmawiać.
*Oczami Patryka*
Musiałem coś wymyślić żeby ich skłócić. Usłyszałem płukanie do drzwi:
-Proszę.
-Mogę?
-Jasne, wejdź.
-Co jest?
-Nic.
-Takie rzeczy to ja, a nie mi.
-No bo jak szedłem ulicą no i Marco przeszedł koło mnie. Zaczepił mnie i zaczął się wydzierać żebym cię w spokoju zostawił, bo tego pożałuje.
-Że co?!
-No mówię jak było.
-To nie możliwe, znam go i wiem jaki on jest. Na ulicy to on się nigdy nie awanturuje.
-No właśnie widać.
-Sama nie wiem.- wtedy wstałem i się przybliżyłem do niej.
-Oj Aga po co miałbym kłamać-podszedłem do niej i zacząłem całować ją po szyi.
*Oczami Agi*
Rozmawialiśmy o Marco. Ciężko było mi w to uwierzyć. Kiedy zaczął całować mnie po szyi było przyjemnie, ale szybko się ocknęłam:
-Co ty robisz?!
-Wiem że chcesz tego tak samo jak ja.
-Nie chcę, jak kocham tylko Marco i tylko jego.
-Tak, a później jak każdy inny zostawi cię i tyle.
-Jak możesz. Już ja się postaram żebyś żałował tych słów i tego co zrobił.
I wyszłam z jego pokoju jak torpeda. Powiem Marco co się wydarzyło nie mam zamiaru go okłamywać....
Gdy zjedliśmy przygotowany przez moją dziewczynę posiłek musiała iść. Ufam jej i jeśli mówi ze nic niej nie znaczy to zapewne tak jest. Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi nie chętnie się podniosłem i otworzyłem:
-Część.
-Cześć, co ty tu robisz?-zamurowało mnie to był Patryk.
-Mogę?
-Wejdź.-czego on może chcieć?
-Musimy pogadać.
-O czym?
-O Agnieszce...ok rozumiem kochacie się, ale jeśli zrobisz jej krzywdę. Uwierz mi nie ręczę za siebie.
-Ty o to się nie martw nie mam zamiaru jej krzywdzić.
-Mam nadzieje.
-To wszystko?
-Tak...cześć.
-Cześć.
Czego on tu chce. Mam nadzieję, że nie będzie próbował rozwalić naszego związku, nawet się mu to nie uda. Ona jest moja i tylko moja. Muszę o nią dbać by czuła się kochana i do niego się nie przytulała. Ona ma mnie od tego i koniec kropka.
*Oczami Agi*
Patryk wszedł do domu i od razu poszedł do swojego pokoju nawet się nie przywitał to nie było w jego stylu. Postanowiłam z nim porozmawiać.
*Oczami Patryka*
Musiałem coś wymyślić żeby ich skłócić. Usłyszałem płukanie do drzwi:
-Proszę.
-Mogę?
-Jasne, wejdź.
-Co jest?
-Nic.
-Takie rzeczy to ja, a nie mi.
-No bo jak szedłem ulicą no i Marco przeszedł koło mnie. Zaczepił mnie i zaczął się wydzierać żebym cię w spokoju zostawił, bo tego pożałuje.
-Że co?!
-No mówię jak było.
-To nie możliwe, znam go i wiem jaki on jest. Na ulicy to on się nigdy nie awanturuje.
-No właśnie widać.
-Sama nie wiem.- wtedy wstałem i się przybliżyłem do niej.
-Oj Aga po co miałbym kłamać-podszedłem do niej i zacząłem całować ją po szyi.
*Oczami Agi*
Rozmawialiśmy o Marco. Ciężko było mi w to uwierzyć. Kiedy zaczął całować mnie po szyi było przyjemnie, ale szybko się ocknęłam:
-Co ty robisz?!
-Wiem że chcesz tego tak samo jak ja.
-Nie chcę, jak kocham tylko Marco i tylko jego.
-Tak, a później jak każdy inny zostawi cię i tyle.
-Jak możesz. Już ja się postaram żebyś żałował tych słów i tego co zrobił.
I wyszłam z jego pokoju jak torpeda. Powiem Marco co się wydarzyło nie mam zamiaru go okłamywać....
wtorek, 19 listopada 2013
Rano wstałam i się ubrałam. Zjadłam śniadanie i posprzątałam po nim. Wyszłam na Signal Iduana Park, ponieważ w końcu tam pracuję.Jak wychodziłam zajrzałam do pokoju Patryka i tak słodko wyglądał jak spał. Weszłam do swojego gabinetu i usiadłam przed laptopem. Oczywiście moją pierwszą czynnością było włączenie Facebooka i zalogowanie się na pocztę po czym włączyłam muzykę.
* Oczami Marco*
Mam nadzieje, ale to tylko nadzieja. On mi ja odbierze i będzie po wszystkim. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos przyjaciela:
-Ej Reus!-wydarł mi się do ucha
- O co ci chodzi?!
-Mówię do cienie od 5 minut , a ty nic, co jest?
-Nic
-Przecież widzę.
-Bo ten nowy...-nie dane było mi dokończyć.
-To już wiem o co chodzi, boisz się że on i Aga. Stary może ona jest trochę naiwna, ale nie głupia i wie co do niej czujesz. Musisz z nią pogadać i to jak najszybciej.
-Dobra może później. Teraz chodź na trening bo nas zje- Wyszliśmy na murawę i widziałem jak ON już ćwiczy miałem ochotę podejść i mu przywalić, a le Aga by mi nie wybaczyła.
*Oczami Agi*
Nie wiem co mam zrobić widzę, że z Marco jest coś nie tak. Odkąd Patryk się pojawił to Marco albo się nie odzywa, albo mnie olewa. Musze z nim porozmawiać. Wyszłam z gabinetu i ujrzałam blondyna. Podeszłam do niego i prosto z mostu zapytałam:
-O co chodzi?
-Nie rozumiem- udawał zdziwionego
-Ty dobrze rozumiesz.
-Nic mi nie jest.
-Takie rzeczy to ja, a nie mi.
-Bo przez tego Patryka nie zauważyłaś, że minęły już 2 miesiące i ze mieliśmy porozmawiać dobrze wiesz o czym mówię, ale widać jak ci zależy!-wykrzyczał i szedł w stronę wyjścia.
-Aga idź jeśli ci zależy- powiedział Hammels
-Marco, czekaj-pobiegłam za nim i stanęłam na przeciwko niego.
-Czego chcesz-powiedział oschle.
-Nie myśl że odpuszczę. Nie zapomniałam o tych 2 miesiącach. Wiem nie okazywałam tego co czuje-popatrzyłam na niego, a jego twarz była odwrócona w lewą stronę i był zapatrzony w jakiś punkt na stadionie, a ja się bardziej zbliżyłam na taką odległość ze moje ciało dotykało jego ciała i kontynuowałam.-Kocham cię tylko że nie umiałam tego okazać. Zależy mi na tobie i nie mam zamiaru cię stracić, będę walczyć choćbym była na straconej pozycji od samego początku. Bo wiem że warto.
-Czy to wszystko?-powiedział bez entuzjazmu.
-Nie zależy ci na mnie?-zapytałam patrząc mu w oczy.
-Może i zależy, ale prędzej czy później i tak mnie zostawisz i będziesz z Patrykiem.
-To nie prawda, widzę teraz za jaką mnie uważasz- miałam już odejść, ale chwycił mnie za nadgarstek.
-Przepraszam....ale zrozum że jesteś piękna i boję się. Nie jednemu się z drużyny podobasz. Nuri mówił że jakby nie Tugba to by się z tobą ożenił. I to nie chodzi tylko o to że jesteś ładna, ale też mądra i świetnie gotujesz.
-Rozumiem, ale oni maja pecha bo ja jestem już zajęta.
-Jak to to po co to wszy....-nie zdążył dokończyć bo mu przerwałam i go pocałowałam namiętnie. Odwzajemnił się tym samy, chłopaki z tyłu bili nam brawa i gwizdali.
-Ej, no myślałam że sobie poszliście.,
-My nigdy nie opuszczamy takiego widowiska-powiedział Lewy
-Matoły- i wszyscy zaczęli się śmiać. Patryka nie było, ale nie obchodzi mnie to.Chwyciliśmy się za ręce i wyszliśmy ze stadionu. Wsiedliśmy do samochodu Marco i udaliśmy się do jego domu. Musze przyznać był ogromny.Kuchnia była przecudna, zwłaszcza że uwielbiam gotować.To pomieszczenie to moje życie. Usiadłam na blacie, a blondynek położył ręce ba moich biodrach i pocałował mnie namiętnie.
-Widzę że mam konkurencje.
-Co masz na myśli?
-Moją kuchnie.
-Oj tak muszę przyznać że jest cudna.,
-Widzę ze masz ochotę na gotowanie.
-Mogę...?- na mojej twarzy był taki banan jak stąd do Krakowa.
-Tak, lodówka jest pełna, bo wczoraj byłem w sklepie na zakupach.
-Dziękuje, a ty uciekaj do salonu.
***
Taki dom ma Marco:

A taka byłą kuchnia:

***
Ten rozdział jest z dedykacja dla mojej przyjaciółki Kasi która ciągle podgląda na lekcjach jak pisze nowe rozdziały.
* Oczami Marco*
Mam nadzieje, ale to tylko nadzieja. On mi ja odbierze i będzie po wszystkim. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos przyjaciela:
-Ej Reus!-wydarł mi się do ucha
- O co ci chodzi?!
-Mówię do cienie od 5 minut , a ty nic, co jest?
-Nic
-Przecież widzę.
-Bo ten nowy...-nie dane było mi dokończyć.
-To już wiem o co chodzi, boisz się że on i Aga. Stary może ona jest trochę naiwna, ale nie głupia i wie co do niej czujesz. Musisz z nią pogadać i to jak najszybciej.
-Dobra może później. Teraz chodź na trening bo nas zje- Wyszliśmy na murawę i widziałem jak ON już ćwiczy miałem ochotę podejść i mu przywalić, a le Aga by mi nie wybaczyła.
*Oczami Agi*
Nie wiem co mam zrobić widzę, że z Marco jest coś nie tak. Odkąd Patryk się pojawił to Marco albo się nie odzywa, albo mnie olewa. Musze z nim porozmawiać. Wyszłam z gabinetu i ujrzałam blondyna. Podeszłam do niego i prosto z mostu zapytałam:
-O co chodzi?
-Nie rozumiem- udawał zdziwionego
-Ty dobrze rozumiesz.
-Nic mi nie jest.
-Takie rzeczy to ja, a nie mi.
-Bo przez tego Patryka nie zauważyłaś, że minęły już 2 miesiące i ze mieliśmy porozmawiać dobrze wiesz o czym mówię, ale widać jak ci zależy!-wykrzyczał i szedł w stronę wyjścia.
-Aga idź jeśli ci zależy- powiedział Hammels
-Marco, czekaj-pobiegłam za nim i stanęłam na przeciwko niego.
-Czego chcesz-powiedział oschle.
-Nie myśl że odpuszczę. Nie zapomniałam o tych 2 miesiącach. Wiem nie okazywałam tego co czuje-popatrzyłam na niego, a jego twarz była odwrócona w lewą stronę i był zapatrzony w jakiś punkt na stadionie, a ja się bardziej zbliżyłam na taką odległość ze moje ciało dotykało jego ciała i kontynuowałam.-Kocham cię tylko że nie umiałam tego okazać. Zależy mi na tobie i nie mam zamiaru cię stracić, będę walczyć choćbym była na straconej pozycji od samego początku. Bo wiem że warto.
-Czy to wszystko?-powiedział bez entuzjazmu.
-Nie zależy ci na mnie?-zapytałam patrząc mu w oczy.
-Może i zależy, ale prędzej czy później i tak mnie zostawisz i będziesz z Patrykiem.
-To nie prawda, widzę teraz za jaką mnie uważasz- miałam już odejść, ale chwycił mnie za nadgarstek.
-Przepraszam....ale zrozum że jesteś piękna i boję się. Nie jednemu się z drużyny podobasz. Nuri mówił że jakby nie Tugba to by się z tobą ożenił. I to nie chodzi tylko o to że jesteś ładna, ale też mądra i świetnie gotujesz.
-Rozumiem, ale oni maja pecha bo ja jestem już zajęta.
-Jak to to po co to wszy....-nie zdążył dokończyć bo mu przerwałam i go pocałowałam namiętnie. Odwzajemnił się tym samy, chłopaki z tyłu bili nam brawa i gwizdali.
-Ej, no myślałam że sobie poszliście.,
-My nigdy nie opuszczamy takiego widowiska-powiedział Lewy
-Matoły- i wszyscy zaczęli się śmiać. Patryka nie było, ale nie obchodzi mnie to.Chwyciliśmy się za ręce i wyszliśmy ze stadionu. Wsiedliśmy do samochodu Marco i udaliśmy się do jego domu. Musze przyznać był ogromny.Kuchnia była przecudna, zwłaszcza że uwielbiam gotować.To pomieszczenie to moje życie. Usiadłam na blacie, a blondynek położył ręce ba moich biodrach i pocałował mnie namiętnie.
-Widzę że mam konkurencje.
-Co masz na myśli?
-Moją kuchnie.
-Oj tak muszę przyznać że jest cudna.,
-Widzę ze masz ochotę na gotowanie.
-Mogę...?- na mojej twarzy był taki banan jak stąd do Krakowa.
-Tak, lodówka jest pełna, bo wczoraj byłem w sklepie na zakupach.
-Dziękuje, a ty uciekaj do salonu.
***
Taki dom ma Marco:
A taka byłą kuchnia:
***
Ten rozdział jest z dedykacja dla mojej przyjaciółki Kasi która ciągle podgląda na lekcjach jak pisze nowe rozdziały.
środa, 13 listopada 2013
Po tygodniu mój brat wyjechał i oczywiście poszłam z Marco na kolacje a później na spacer. W sumie byłam szczęśliwa że mu zależy i że to okazuje. Następnego dnia ubrałam się tak:

I udałam się na trening. Trener miał nam przedstawić nowego zawodnika. Nie wiedziałam kto to tylko tyle mi powiedział że to polak gdy weszłam na murawę zatkało mnie.
-Patryk!?
-Agnieszka?!
-To wy się znacie zapytał Klopp
-Tak, chodziliśmy razem do gimnazjum w Polsce.
-Nie spodziewałem się ciebie tutaj.
-A ja wiedziałam że prędzej czy później trafisz do słynnego klubu ale nie myślałam że tutaj-Podszedł do mnie i mnie przytulił, a ja odwdzięczyłam się tym samym. Po przytulaskach trener kontynuował:
-A więc tak mam do ciebie Aga i do ciebie Lewy proźbę.
-Tak?-zapytał nie pewnie Lewusek
-Czy może Patryk u was zamieszkać te parę dni do póki nie znajdzie jakiegoś lokum?
-Tak, oczywiście.-odparł Lewy.
-Tak więc dziś po treningu Aga i Robert zabiorą cię do siebie-zwrócił się trener do Patryka.
-Dobrze trenerze-odparł brunet.
*Oczami Marco*
Gdy usłyszałem że Aga go zna to jeszcze było w porządku ale kiedy ja przytulił a trener powiedział że ma u nich mieszkać to myślałem że wyjdę z siebie. Powstrzymałem się jednak. Boję się żeby Aga się w nim nie zakochała brzydki nie jest. Nie żebym zmienił orientację czy coś tylko wiem jakich Aga lubi chłopaków on jest że tak nazwę jest mulatem i tak jak ona nosi okulary. Widzę że muszę się mocno postarać.
*Oczami Agi*
Po skończonym treningu udaliśmy się do nas do domu pokazałam Patrykowi co jak i gdzie a potem postanowiłam zrobić obiad chciałam aby Lewy się z nim bardziej zapoznał. O to by blondyn z nim się zakumplował to ja mogę sobie pomarzyć widziałam jego chłodny wzrok na stadionie:
-Co będziemy jedli?-zapytał Lewy
-Zależy co byś chciał.
-Heh ty wiesz co bym chciał...-poruszał tylko brwiami
-Chcę ci przypomnieć ze masz żonę.
-Oj no dobra...to może zapytaj się naszego nowego lokatora co by zjadł.
-W sumie to dobry pomysł-Poszłam po schodach na górę i weszłam do jego pokoju.Oczywiście jak to ja nie mam wyczucia i musiałam wejść wtedy jak Patryk był bez koszulki:
-O przepraszam...-zatkało mnie nieźle wyrobił sobie ciał. Ja głupia zamiast wyjść to stałam i się patrzyłam.
-Nic się nie stało...-uśmiechnął się
-Słuchaj się ja robię obiad może masz jakieś specjalne życzenie bo mi i Lewemu się już pomysły skończyły.
-Nie wiem....może byś zrobiłam te owijane kotlety z tym czymś w środku i do tego ziemniaki.
-O dewolaja ci zapewne chodzi. Ok to za 30 minut widzę cię przy stole.
-Dobrze- i znowu się uśmiechnął. Zaczęłam robić obiad. Zasiedliśmy przy stole i skonsumowaliśmy nasz posiłek. Po zjedzeniu posprzątałam w kuchni i już mieliśmy wychodzić na miasto z Patrykiem gdy usłyszałam dzwonek do drzwi:
-Hej- to był Marco
-Cześć
-Może byśmy poszli na spacer.
-Przykro mi ale nie dziś. Idę z Patrykiem na miasto chcę my pokazać co gdzie jest.
-Aha ok nie ma sprawy.- był zły było widać po jego minie.
-Może chcesz iść z nami?
-Nie dzięki. Życzę miłego zwiedzania.
-Czekaj-ale odpowiedziało mi echo bo ON wsiadł do swojego auta a przy tym trzasnął drzwiami. Trochę byłam zła na siebie ale nie wiem o co przecież chcę tylko Mu pomóc aby się nie zgubił. No cóż trzeba będzie porozmawiać z Marco.
I udałam się na trening. Trener miał nam przedstawić nowego zawodnika. Nie wiedziałam kto to tylko tyle mi powiedział że to polak gdy weszłam na murawę zatkało mnie.
-Patryk!?
-Agnieszka?!
-To wy się znacie zapytał Klopp
-Tak, chodziliśmy razem do gimnazjum w Polsce.
-Nie spodziewałem się ciebie tutaj.
-A ja wiedziałam że prędzej czy później trafisz do słynnego klubu ale nie myślałam że tutaj-Podszedł do mnie i mnie przytulił, a ja odwdzięczyłam się tym samym. Po przytulaskach trener kontynuował:
-A więc tak mam do ciebie Aga i do ciebie Lewy proźbę.
-Tak?-zapytał nie pewnie Lewusek
-Czy może Patryk u was zamieszkać te parę dni do póki nie znajdzie jakiegoś lokum?
-Tak, oczywiście.-odparł Lewy.
-Tak więc dziś po treningu Aga i Robert zabiorą cię do siebie-zwrócił się trener do Patryka.
-Dobrze trenerze-odparł brunet.
*Oczami Marco*
Gdy usłyszałem że Aga go zna to jeszcze było w porządku ale kiedy ja przytulił a trener powiedział że ma u nich mieszkać to myślałem że wyjdę z siebie. Powstrzymałem się jednak. Boję się żeby Aga się w nim nie zakochała brzydki nie jest. Nie żebym zmienił orientację czy coś tylko wiem jakich Aga lubi chłopaków on jest że tak nazwę jest mulatem i tak jak ona nosi okulary. Widzę że muszę się mocno postarać.
*Oczami Agi*
Po skończonym treningu udaliśmy się do nas do domu pokazałam Patrykowi co jak i gdzie a potem postanowiłam zrobić obiad chciałam aby Lewy się z nim bardziej zapoznał. O to by blondyn z nim się zakumplował to ja mogę sobie pomarzyć widziałam jego chłodny wzrok na stadionie:
-Co będziemy jedli?-zapytał Lewy
-Zależy co byś chciał.
-Heh ty wiesz co bym chciał...-poruszał tylko brwiami
-Chcę ci przypomnieć ze masz żonę.
-Oj no dobra...to może zapytaj się naszego nowego lokatora co by zjadł.
-W sumie to dobry pomysł-Poszłam po schodach na górę i weszłam do jego pokoju.Oczywiście jak to ja nie mam wyczucia i musiałam wejść wtedy jak Patryk był bez koszulki:
-O przepraszam...-zatkało mnie nieźle wyrobił sobie ciał. Ja głupia zamiast wyjść to stałam i się patrzyłam.
-Nic się nie stało...-uśmiechnął się
-Słuchaj się ja robię obiad może masz jakieś specjalne życzenie bo mi i Lewemu się już pomysły skończyły.
-Nie wiem....może byś zrobiłam te owijane kotlety z tym czymś w środku i do tego ziemniaki.
-O dewolaja ci zapewne chodzi. Ok to za 30 minut widzę cię przy stole.
-Dobrze- i znowu się uśmiechnął. Zaczęłam robić obiad. Zasiedliśmy przy stole i skonsumowaliśmy nasz posiłek. Po zjedzeniu posprzątałam w kuchni i już mieliśmy wychodzić na miasto z Patrykiem gdy usłyszałam dzwonek do drzwi:
-Hej- to był Marco
-Cześć
-Może byśmy poszli na spacer.
-Przykro mi ale nie dziś. Idę z Patrykiem na miasto chcę my pokazać co gdzie jest.
-Aha ok nie ma sprawy.- był zły było widać po jego minie.
-Może chcesz iść z nami?
-Nie dzięki. Życzę miłego zwiedzania.
-Czekaj-ale odpowiedziało mi echo bo ON wsiadł do swojego auta a przy tym trzasnął drzwiami. Trochę byłam zła na siebie ale nie wiem o co przecież chcę tylko Mu pomóc aby się nie zgubił. No cóż trzeba będzie porozmawiać z Marco.
piątek, 8 listopada 2013
I tam zobaczyłem Age w towarzystwie wysokiego bruneta. Zrobiło mi się smutno i przeszedłem obojętnie. Nawet go przytuliła. Poszedłem na treningu i byłem zły i na nią i na siebie, oczywiście ona musiała to zauważyć.
Oczami Agi
Widziałam minę Marco dlatego zaraz po treningu go zawołam do siebie:
-O co chodzi- zapytał jak by nic nie wiedział
-Widziałam jak się popatrzyłeś gdy go przytuliłam.
-No jak normalnie..
-Akurat jak bym cię nie znała to bym ci uwierzyła...
-Czyli ty możesz mieć różnych facetów w ciągu tych 2 mięsięcy tak! A nie pomyślałaś jak ja się będę w tedy czuć?!
-Poczekaj- wyszłam za drzwi i powiedziałam do mojego brata- Arek musisz kogoś poznać
-Marco....to jest mój brat Arek...Arek to jest Marco....
-Czyli to nie....
-Nie to nie jest mój chłopak tylko brat...
-Przepraszam....nie wiedziałem
-Więc nie mogłeś zapytać tylko od razu mnie musiałeś osądzić?
-Przepraszam ale jesteś dla mnie ważna przecież wiesz...
-Aga czy ty chcesz mi coś powiedzieć?- zapytał w końcu mój brat po długim milczeniu...
-Opowiem ci wszystko w domu.-Wyszliśmy z mojego gabinetu i udaliśmy się do mnie do domu i tam mu wszystko opowiedziałam. Był zły na Marco ale nic się nie odzywał. Po skończonej debacie poszliśmy do swoich pokoi. Jeszcze chwile myślałam o Marco a potem usnęłam. Rano obudziłam się tak koło 7 i postanowiłam pobiegać. Ubrałam się tak:

I poleciałam do parku. A tam na ławce siedział Marco.
-Hej co ty tu robisz.
-A wiesz biegam tak jak ty....o ile siedzenie na ławce można nazwać bieganiem.- zaczęłam się śmiać a Marco razem ze mną.
-I jak tam kiedy twój brat wyjeżdża?
-A co nie lubisz go?
-Tego nie powiedziałem, ale jak wyjedzie to daj znać może wybierzemy się do kina a potem na spacer...-popatrzył na mnie z nadzieją w oczach.
-Chętnie-było widać jego zaciesz na twarzy....-Ja lecę muszę jeszcze zrobić bratu śniadanie widzimy się jutro na treningu.- Dałam mu buziaka w policzek widziałam ze tego chcę.
-Pa- odparł i odwdzięczył się tym samym. Poleciałam do domu. Wzięłam prysznic i przebrałam się w

Od razu udałam się do kuchni na śniadanie.
Oczami Agi
Widziałam minę Marco dlatego zaraz po treningu go zawołam do siebie:
-O co chodzi- zapytał jak by nic nie wiedział
-Widziałam jak się popatrzyłeś gdy go przytuliłam.
-No jak normalnie..
-Akurat jak bym cię nie znała to bym ci uwierzyła...
-Czyli ty możesz mieć różnych facetów w ciągu tych 2 mięsięcy tak! A nie pomyślałaś jak ja się będę w tedy czuć?!
-Poczekaj- wyszłam za drzwi i powiedziałam do mojego brata- Arek musisz kogoś poznać
-Marco....to jest mój brat Arek...Arek to jest Marco....
-Czyli to nie....
-Nie to nie jest mój chłopak tylko brat...
-Przepraszam....nie wiedziałem
-Więc nie mogłeś zapytać tylko od razu mnie musiałeś osądzić?
-Przepraszam ale jesteś dla mnie ważna przecież wiesz...
-Aga czy ty chcesz mi coś powiedzieć?- zapytał w końcu mój brat po długim milczeniu...
-Opowiem ci wszystko w domu.-Wyszliśmy z mojego gabinetu i udaliśmy się do mnie do domu i tam mu wszystko opowiedziałam. Był zły na Marco ale nic się nie odzywał. Po skończonej debacie poszliśmy do swoich pokoi. Jeszcze chwile myślałam o Marco a potem usnęłam. Rano obudziłam się tak koło 7 i postanowiłam pobiegać. Ubrałam się tak:
I poleciałam do parku. A tam na ławce siedział Marco.
-Hej co ty tu robisz.
-A wiesz biegam tak jak ty....o ile siedzenie na ławce można nazwać bieganiem.- zaczęłam się śmiać a Marco razem ze mną.
-I jak tam kiedy twój brat wyjeżdża?
-A co nie lubisz go?
-Tego nie powiedziałem, ale jak wyjedzie to daj znać może wybierzemy się do kina a potem na spacer...-popatrzył na mnie z nadzieją w oczach.
-Chętnie-było widać jego zaciesz na twarzy....-Ja lecę muszę jeszcze zrobić bratu śniadanie widzimy się jutro na treningu.- Dałam mu buziaka w policzek widziałam ze tego chcę.
-Pa- odparł i odwdzięczył się tym samym. Poleciałam do domu. Wzięłam prysznic i przebrałam się w
Od razu udałam się do kuchni na śniadanie.
piątek, 25 października 2013
Rano wstałam jak nowo narodzona oczywiście pamiętałam wczorajszą rozmowę z Marco. No dobra dałam mu czas a jak on....nie , nie mogę tak myśleć. Zjadłam śniadanie i udałam się na trening. Tam w wyśmienitych humorach przywitali mnie chłopcy.
-Heja co tam?
-Dobrze a tam?
-No, dobrze a wy co tacy rozanieleni?
-Bo dziś po treningu idziemy na imprezę i tydzień wolnego w końcu!-Wydarł się Piszczu
-To świetnie macie, ja niestety po treningu od razu na uczelnie i od jutra przez tydzień też i to 12 godziny bo muszę zaległości odrobić.
-O widzę że ktoś tu ma pecha-Zaśmiał się Mario cwaniacko.
-Chcesz w ryyjjj....-wszyscy zaczęliśmy się śmiać i chłopaki poszli na trening a ja do gabinetu. Gdy w końcu przeleciał cały tydzień odetchnęłam z ulgą myślałam że nie wyrobie dzień w dzień po 12 godziny masakra. Nie widziałam się z Marco a dziś po południu wyjeżdżamy na mecz.
*Godzina 15:Lotnisko*
-Cześć.
-Hej
-Nie wiedzieliśmy się cały tydzień.
-Tak wiem.
-Widzę że nie chcesz rozmawiać to nie.-już miałam iść ale złapał mnie za rękę.
-Czekaj...bo ja po prostu....to się strasznie dłuży te 2 miesiące to jest jak wieczność.
-Aha to już wiem w czym tkwi problem....-nie dał mi dokończyć.
-To nie tak jak myślisz bo ja i tak zrobię wszystko żeby cię zdobyć-I poszedł za chłopakami a mnie trochę zszokowały jego słowa no ale cóż. Po godzinie 19 byliśmy w Londynie jutro o 20 chłopaki mają mecz i to ważny a potem impreza ja nie idę muszę trochę się pouczyć nie mam innego wyjścia a na dodatek zdaje egzaminy z ratownictwa medycznego i muszę zdać za pierwszym razem.Rano chłopaki poszli na trening a ja na miasto kupiłam sobie:
Takie butki
ORAZ TAKIE 
I przez przypadek taką sukienkę:

Nie myślałam ze będę musiała iść na ta imprezę ale chłopaki wygrali nie miałam innego wyjścia. Gdy byłam gotowa zeszłam na dół gdzie byli już wszyscy zaczęłam gadać z Piszczemi i Błaszczykowskim, i zobaczyłam Go....
-Hej-przywitałam się.
-No hej, jak zawsze piękna- powiedział blondyn.
-Nie przesadzaj.
-Ale Aga Marco ma racje-wtrącił się jak zwykle nie zastąpiony Lewandowski.
-Już nie będę się upierać.
-Nie wierze to nie w twoim stylu.
-Weź przestań bo nie wytrzymam-zaczęłam się śmiać a oni ze mną.
*Oczami Marco*
Jaka ona piękna, nigdy bym nie pomyślał że aż tak mi na niej zależy. Zaczęliśmy pić z Lewym i to ostro...aż urwał mi się film. Na łóżku koło siebie zobaczyłem Lewuska co on tu robi?
-Ej co ty tu robisz?
-Co???
-No co ty robisz w moim łóżku?
-Stary dupę ci ratuje idioto
-Co ty mówisz?!
-Stary jak bym nie przyszedł w porę to byś z jakąś laska w łóżku wylądował
-O Boże....jak mogłem przecież w tedy...
-Tak straciłbyś ja na zawsze
-Dzięki jak ci się odwdzięczyć?
-To przy innej okazji-poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Zacząłem myśleć racjonalnie Boże co by było jak by lewy w tedy nie przyszedł. To by było po wszystkim. Po 5 godzinach byliśmy na lotnisku i wracaliśmy do domu. Po wylądowaniu udałem się do domu i poszedłem spać. Rano obudziłem się i poszedłem na trening i tam....
-Heja co tam?
-Dobrze a tam?
-No, dobrze a wy co tacy rozanieleni?
-Bo dziś po treningu idziemy na imprezę i tydzień wolnego w końcu!-Wydarł się Piszczu
-To świetnie macie, ja niestety po treningu od razu na uczelnie i od jutra przez tydzień też i to 12 godziny bo muszę zaległości odrobić.
-O widzę że ktoś tu ma pecha-Zaśmiał się Mario cwaniacko.
-Chcesz w ryyjjj....-wszyscy zaczęliśmy się śmiać i chłopaki poszli na trening a ja do gabinetu. Gdy w końcu przeleciał cały tydzień odetchnęłam z ulgą myślałam że nie wyrobie dzień w dzień po 12 godziny masakra. Nie widziałam się z Marco a dziś po południu wyjeżdżamy na mecz.
*Godzina 15:Lotnisko*
-Cześć.
-Hej
-Nie wiedzieliśmy się cały tydzień.
-Tak wiem.
-Widzę że nie chcesz rozmawiać to nie.-już miałam iść ale złapał mnie za rękę.
-Czekaj...bo ja po prostu....to się strasznie dłuży te 2 miesiące to jest jak wieczność.
-Aha to już wiem w czym tkwi problem....-nie dał mi dokończyć.
-To nie tak jak myślisz bo ja i tak zrobię wszystko żeby cię zdobyć-I poszedł za chłopakami a mnie trochę zszokowały jego słowa no ale cóż. Po godzinie 19 byliśmy w Londynie jutro o 20 chłopaki mają mecz i to ważny a potem impreza ja nie idę muszę trochę się pouczyć nie mam innego wyjścia a na dodatek zdaje egzaminy z ratownictwa medycznego i muszę zdać za pierwszym razem.Rano chłopaki poszli na trening a ja na miasto kupiłam sobie:
Takie butki
I przez przypadek taką sukienkę:
Nie myślałam ze będę musiała iść na ta imprezę ale chłopaki wygrali nie miałam innego wyjścia. Gdy byłam gotowa zeszłam na dół gdzie byli już wszyscy zaczęłam gadać z Piszczemi i Błaszczykowskim, i zobaczyłam Go....
-Hej-przywitałam się.
-No hej, jak zawsze piękna- powiedział blondyn.
-Nie przesadzaj.
-Ale Aga Marco ma racje-wtrącił się jak zwykle nie zastąpiony Lewandowski.
-Już nie będę się upierać.
-Nie wierze to nie w twoim stylu.
-Weź przestań bo nie wytrzymam-zaczęłam się śmiać a oni ze mną.
*Oczami Marco*
Jaka ona piękna, nigdy bym nie pomyślał że aż tak mi na niej zależy. Zaczęliśmy pić z Lewym i to ostro...aż urwał mi się film. Na łóżku koło siebie zobaczyłem Lewuska co on tu robi?
-Ej co ty tu robisz?
-Co???
-No co ty robisz w moim łóżku?
-Stary dupę ci ratuje idioto
-Co ty mówisz?!
-Stary jak bym nie przyszedł w porę to byś z jakąś laska w łóżku wylądował
-O Boże....jak mogłem przecież w tedy...
-Tak straciłbyś ja na zawsze
-Dzięki jak ci się odwdzięczyć?
-To przy innej okazji-poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Zacząłem myśleć racjonalnie Boże co by było jak by lewy w tedy nie przyszedł. To by było po wszystkim. Po 5 godzinach byliśmy na lotnisku i wracaliśmy do domu. Po wylądowaniu udałem się do domu i poszedłem spać. Rano obudziłem się i poszedłem na trening i tam....
niedziela, 13 października 2013
Pod koniec Marco zaczął mnie całować na początku się opierałam, ale później uległam.Przerwał to i poszedł do swojej sypialni. Trochę się zmieszałam i nie wnikałam o co mu chodzi po chwili usnęłam. Rano obudziło mnie strzelanie szafkami w kuchni założyłam sweter i poszłam sprawdzić kto tam urzęduje.
-Hej-powiedziałam do blondyna
-Cześć-odpowiedział oschle nie rozumiem o co mu chodzi.
-Marco, co jest?
-Nic
-Przecież widzę.
-Nie ważne nie chcę o tym gadać.
-Ok jak chcesz ja idę do domu a ty sobie radź sam- Wyszłam z jego domu i trzasnęłam drzwiami nie rozumiałam o co mu chodziło.
*Marco*
Mogłem jej powiedzieć było by prościej a tak, teraz siedzę sam bo Kuba zabrał już Oliwkę do domu. Zdzwonię do Lewego może on mi coś doradzi ale jak zwykle nie odbiera. Żadna nowość. Minęło już 2 tygodnie a ja jej nie widziałem bo wzięła urlop i pojechała do Polski do rodziny. Poszedłem na trening. I ja zobaczyłem, postanowiłem z nią porozmawiać:
*Na stadionie*
-Ej Aga zaczekaj, chce porozmawiać.
-O co się stało nie wierzę, gwiazda znowu ma humorek do rozmowy.
-Weź nie chcę mi się kłócić. Powiedz mi jedno czy ten pocałunek w tedy...czy to coś dla ciebie znaczyło?
-Szczerze to teraz już sama nie wiem. Byłam pewna że dla ciebie to coś znaczy ale widać było jak ci zależało skoro mnie unikasz.
-Bo ja się boje...
-Czego?
-...
-Marco czego?
-Bo ja ciebie kocham- zamarłam stałam jak wryta. I co ja mam mu powiedzieć przecież ja do niego nie pasuje on słynna gwiazda a ja co szara mysz.
-Tak myślałem....
-Ale Marco...-Pobiegł nawet nie pozwolił mi dokończyć. Na treningach mnie unika, już nie wiem co mam robić. OK postanowiłam pójdę do niego i mu to powiem. Wszystko mówiło mi a bym tam nie szła to lało to pies na mnie wyskoczył ale ja się uparłam. Drzwi były otwarte więc weszłam do środka to co zobaczyłam przerosło wszystko:
-Aga przepraszam to nie tak...- zaczął krzyczeć ale nie zatrzymałam się wbiegłam do domu i od razu do siebie do pokoju. Teraz już nic nie jest ważne. Rano zeszłam na śniadanie, a tam było on.
-Co on tu robi!
-Aga ja chcę ci to wytłumaczyć...
-Ale ja nie chce słuchać. Przyszłam wczoraj do ciebie bo chciałam ci powiedzieć że coś do ciebie czuje ale po tym co zobaczyłam to nie chcę cię znać.
-Aga co ja mam zrobić żebyś mi wybaczyła?
-Przestań się pieprzyć z innymi laskami. Masz 2 miesiące jeśli chociaż raz nie ważne czy będziesz trzeźwy czy pijany dowiem się albo zobaczę cię z inna jesteś dla mnie skończony.Jasne?
-Tak. Obiecuje.-Skończyliśmy rozmowę a ja poszłam do siebie. Puściłam muzykę na cały regulator żeby słyszał ze się na nim zawiodłam.
http://www.youtube.com/watch?v=ZDEd27dlYGc
-Hej-powiedziałam do blondyna
-Cześć-odpowiedział oschle nie rozumiem o co mu chodzi.
-Marco, co jest?
-Nic
-Przecież widzę.
-Nie ważne nie chcę o tym gadać.
-Ok jak chcesz ja idę do domu a ty sobie radź sam- Wyszłam z jego domu i trzasnęłam drzwiami nie rozumiałam o co mu chodziło.
*Marco*
Mogłem jej powiedzieć było by prościej a tak, teraz siedzę sam bo Kuba zabrał już Oliwkę do domu. Zdzwonię do Lewego może on mi coś doradzi ale jak zwykle nie odbiera. Żadna nowość. Minęło już 2 tygodnie a ja jej nie widziałem bo wzięła urlop i pojechała do Polski do rodziny. Poszedłem na trening. I ja zobaczyłem, postanowiłem z nią porozmawiać:
*Na stadionie*
-Ej Aga zaczekaj, chce porozmawiać.
-O co się stało nie wierzę, gwiazda znowu ma humorek do rozmowy.
-Weź nie chcę mi się kłócić. Powiedz mi jedno czy ten pocałunek w tedy...czy to coś dla ciebie znaczyło?
-Szczerze to teraz już sama nie wiem. Byłam pewna że dla ciebie to coś znaczy ale widać było jak ci zależało skoro mnie unikasz.
-Bo ja się boje...
-Czego?
-...
-Marco czego?
-Bo ja ciebie kocham- zamarłam stałam jak wryta. I co ja mam mu powiedzieć przecież ja do niego nie pasuje on słynna gwiazda a ja co szara mysz.
-Tak myślałem....
-Ale Marco...-Pobiegł nawet nie pozwolił mi dokończyć. Na treningach mnie unika, już nie wiem co mam robić. OK postanowiłam pójdę do niego i mu to powiem. Wszystko mówiło mi a bym tam nie szła to lało to pies na mnie wyskoczył ale ja się uparłam. Drzwi były otwarte więc weszłam do środka to co zobaczyłam przerosło wszystko:
-Aga przepraszam to nie tak...- zaczął krzyczeć ale nie zatrzymałam się wbiegłam do domu i od razu do siebie do pokoju. Teraz już nic nie jest ważne. Rano zeszłam na śniadanie, a tam było on.
-Co on tu robi!
-Aga ja chcę ci to wytłumaczyć...
-Ale ja nie chce słuchać. Przyszłam wczoraj do ciebie bo chciałam ci powiedzieć że coś do ciebie czuje ale po tym co zobaczyłam to nie chcę cię znać.
-Aga co ja mam zrobić żebyś mi wybaczyła?
-Przestań się pieprzyć z innymi laskami. Masz 2 miesiące jeśli chociaż raz nie ważne czy będziesz trzeźwy czy pijany dowiem się albo zobaczę cię z inna jesteś dla mnie skończony.Jasne?
-Tak. Obiecuje.-Skończyliśmy rozmowę a ja poszłam do siebie. Puściłam muzykę na cały regulator żeby słyszał ze się na nim zawiodłam.
http://www.youtube.com/watch?v=ZDEd27dlYGc
środa, 9 października 2013
Za drzwiami stał Lewy:
-Stary bo mi drzwi rozwalisz-Wpadł tak że na prawdę wyglądało to tak jak by chciał je rozwalić
-Tak przepraszam jest u ciebie...
-Yyyy....-nie wiedziałam co powiedzieć
-No widzę ze się zadomowiłaś.-uśmiechnął się do mnie. Stałam tam przed nimi tylko w Marco koszulce.
-Weź...Marco mi pomógł i to bardzo.Poczekaj tu na mnie ja się przebiorę.Pojedziemy do domu i tam ci wszystko wytłumaczę.-Poszłam do sypialni w której spałam.W tym samym czasie w kuchni:
-Nie wiem stary, co się stało ale dzięki że jej nie zostawiłeś samej.
-Lewy jak bym mógł, przecież wiesz dlaczego tego nie zrobiłem.
-Tak wiem. I jeszcze raz wielkie dzięki.
-Nie ma sprawy-Weszłam do kuchni gdy chłopaki skończyli rozmawiać. Pożegnałam się z Marco i mu podziękowałam.Po 10 minutach byliśmy już w domu usiadłam na sofie, a Robert spojrzał na mnie pytająco:
-Wiem.Powiem ci wszystko- zaczęłam mówić.Mówiła,mówiłam,mówiłam aż w końcu skończyłam.
-Nie mogę w to uwierzyć.Dobrze że Marco był i że cie nie zostawił-po chwili dodał-a między wami to już wszystko dobrze?
-Tak porozmawialiśmy o tym i wyjaśniliśmy sobie wszystko.
-A czy ty...no wiesz...
-Wiem co chcesz powiedzieć nie nie przespałam się z nim owszem spaliśmy w jednym łóżku ale to tyle nic między nami nie zaszło.
-Mądra dziewczynka-pogłaskał mnie po głowie wzięłam telefon i poszłam wziąć prysznic i się przebrać. Zrobiłam obiad po czym szybko go skonsumowaliśmy.Wieczorem oglądaliśmy film po czym poszłam się położyć. Leżałam w łóżku i zastanawiałam się dlaczego Marco mi pomógł, może po prostu zrobiło mu się żal gdy na mnie patrzył. No nic nie ważne idę spać bo muszę się wyspać do pracy.Rano obudziłam się koło 9 wstałam wzięłam ciuchy z garderoby i poszłam do łazienki. Przemyłam twarz wodą po czym wytarłam ja w mięciutki bawełniany ręcznik. Rozczesałam włosy i spięłam w wysokiego koka, umyłam zęby i pomalowałam pomadką ochronną usta po czym wyszłam z domu. Na stadionie byłam po 10 jak zwykle przed piłkarzami. Szłam koło szatni i usłyszałam że ktoś strasznie klnie. Zaczęłam podsuchiwać, wiem nie ładnie tak usłyszałam jak Marco mówi do kogoś przez telefon:
-No...dobra...ok....ale stary jak ja jej to powiem....no ale....no dobra...ale będzie mi trudno ona może nieodwzajemnić moich uczuć-tyle zdążyłam usłyszeć bo ruszyłam w stronę gabinetu.Rozsiadłam się w fotelu i zaczęłam odpisywać na meile. Po chwili usłyszałam piłkarzy na boisku wyszłam a oczywiście nasi panowie musieli się wygłupiać. Marco zabrał Lewemu buta to zaczęli biegać po całym boisku, Sven i Mario zaczęli lać się wodą nie wiem skąd ja mieli ale mniejsza o to postanowiłam przywrócić ich do porządku.
-Ej chłopaki rozgrzewać się na początek 10 kółek.-Po skończonym treningu podbiegł do mnie Marco i zapytał:
-Hej masz może czas wieczorem?
-Tak mam a co?
-No bo jest taka sprawa...bo wiesz...
-Do rzeczy Marco
-Bo Kuba zostawi mi Oliwie na noc bo chce jakąś niespodziankę Agacie zrobić a ja za bardzo to nie umiem się zajmować dziećmi...-nie dokończył bo mu przerwałam
-Tak pomogę ci jeśli o to chodzi. To o której mam być?
-Tak koło 19 może być?
-Dobrze będę. to na razie.
-Paaa- wzięłam swoje rzeczy i poszłam do domu tam zjadłam obiad i poszłam wziąć kąpiel zajęło mi to trochę czasu po czym się przebrałam a po 15 minutach byłam u Marco. Przywitał mnie tym swoim białym uśmieszkiem pokazując swój śnieżno biały uśmiech odwzajemniłam go po czym weszłam do środka. Od razu podleciała do mnie mała Oliwcia.
-Hej słoneczko.
-Ceść ciocia
-Jesteś głodna?
-Nie bo wujek Malco zlobił mi jeść a teraz idziemy się myć
-Pomóż wam?
-Taaakkk-Wykrzyczała mała. Po długiej kąpieli poszliśmy do pokoju przygotowanego przez Marco i już miałam zacząć czytać, gdy mała powiedziała:
-Ale mi czyta mamusia i tatuś
-Dobrze słoneczko już idę po wujka.
-Marco bo mała chcę żebyś ty też był przy czytaniu bo Kuba też tak robi.
-Już idę-Podniósł się z fotela i podążył za mną i siadł na fotelu pod oknem.
-Ale nie...bo mój tatuś leży koło mamusi.-Marco popatrzył się na mnie po czym położył się koło mnie.
-Nie nie tak...-Oliwka wzięłam jego rękę i położyła na moim udzie .Zdziwiliśmy się trochę z Marco ale co mogliśmy zrobić.
-O tak jest dobrze-Czułam jak Marco głaszcze mnie po udzie to było miłe uczucie. Po chwili zaczęłam czytać zanim skończyłam bajkę ona już spała. Szturchnęłam lekko Marco w bok bo już zaczął zasypiać i zeszliśmy na dół. Położyłam się na sofie a obok mnie Marco:
-Pasuje ci takie- podsumował
-Wiem...ona jest taka słodka.
-Ty też...-popatrzyłam się na niego nic nie odpowiedziałam a w tej chwili on mnie przytulił i tak leżeliśmy przez cały film. Pod koniec Marco...
-Stary bo mi drzwi rozwalisz-Wpadł tak że na prawdę wyglądało to tak jak by chciał je rozwalić
-Tak przepraszam jest u ciebie...
-Yyyy....-nie wiedziałam co powiedzieć
-No widzę ze się zadomowiłaś.-uśmiechnął się do mnie. Stałam tam przed nimi tylko w Marco koszulce.
-Weź...Marco mi pomógł i to bardzo.Poczekaj tu na mnie ja się przebiorę.Pojedziemy do domu i tam ci wszystko wytłumaczę.-Poszłam do sypialni w której spałam.W tym samym czasie w kuchni:
-Nie wiem stary, co się stało ale dzięki że jej nie zostawiłeś samej.
-Lewy jak bym mógł, przecież wiesz dlaczego tego nie zrobiłem.
-Tak wiem. I jeszcze raz wielkie dzięki.
-Nie ma sprawy-Weszłam do kuchni gdy chłopaki skończyli rozmawiać. Pożegnałam się z Marco i mu podziękowałam.Po 10 minutach byliśmy już w domu usiadłam na sofie, a Robert spojrzał na mnie pytająco:
-Wiem.Powiem ci wszystko- zaczęłam mówić.Mówiła,mówiłam,mówiłam aż w końcu skończyłam.
-Nie mogę w to uwierzyć.Dobrze że Marco był i że cie nie zostawił-po chwili dodał-a między wami to już wszystko dobrze?
-Tak porozmawialiśmy o tym i wyjaśniliśmy sobie wszystko.
-A czy ty...no wiesz...
-Wiem co chcesz powiedzieć nie nie przespałam się z nim owszem spaliśmy w jednym łóżku ale to tyle nic między nami nie zaszło.
-Mądra dziewczynka-pogłaskał mnie po głowie wzięłam telefon i poszłam wziąć prysznic i się przebrać. Zrobiłam obiad po czym szybko go skonsumowaliśmy.Wieczorem oglądaliśmy film po czym poszłam się położyć. Leżałam w łóżku i zastanawiałam się dlaczego Marco mi pomógł, może po prostu zrobiło mu się żal gdy na mnie patrzył. No nic nie ważne idę spać bo muszę się wyspać do pracy.Rano obudziłam się koło 9 wstałam wzięłam ciuchy z garderoby i poszłam do łazienki. Przemyłam twarz wodą po czym wytarłam ja w mięciutki bawełniany ręcznik. Rozczesałam włosy i spięłam w wysokiego koka, umyłam zęby i pomalowałam pomadką ochronną usta po czym wyszłam z domu. Na stadionie byłam po 10 jak zwykle przed piłkarzami. Szłam koło szatni i usłyszałam że ktoś strasznie klnie. Zaczęłam podsuchiwać, wiem nie ładnie tak usłyszałam jak Marco mówi do kogoś przez telefon:
-No...dobra...ok....ale stary jak ja jej to powiem....no ale....no dobra...ale będzie mi trudno ona może nieodwzajemnić moich uczuć-tyle zdążyłam usłyszeć bo ruszyłam w stronę gabinetu.Rozsiadłam się w fotelu i zaczęłam odpisywać na meile. Po chwili usłyszałam piłkarzy na boisku wyszłam a oczywiście nasi panowie musieli się wygłupiać. Marco zabrał Lewemu buta to zaczęli biegać po całym boisku, Sven i Mario zaczęli lać się wodą nie wiem skąd ja mieli ale mniejsza o to postanowiłam przywrócić ich do porządku.
-Ej chłopaki rozgrzewać się na początek 10 kółek.-Po skończonym treningu podbiegł do mnie Marco i zapytał:
-Hej masz może czas wieczorem?
-Tak mam a co?
-No bo jest taka sprawa...bo wiesz...
-Do rzeczy Marco
-Bo Kuba zostawi mi Oliwie na noc bo chce jakąś niespodziankę Agacie zrobić a ja za bardzo to nie umiem się zajmować dziećmi...-nie dokończył bo mu przerwałam
-Tak pomogę ci jeśli o to chodzi. To o której mam być?
-Tak koło 19 może być?
-Dobrze będę. to na razie.
-Paaa- wzięłam swoje rzeczy i poszłam do domu tam zjadłam obiad i poszłam wziąć kąpiel zajęło mi to trochę czasu po czym się przebrałam a po 15 minutach byłam u Marco. Przywitał mnie tym swoim białym uśmieszkiem pokazując swój śnieżno biały uśmiech odwzajemniłam go po czym weszłam do środka. Od razu podleciała do mnie mała Oliwcia.
-Hej słoneczko.
-Ceść ciocia
-Jesteś głodna?
-Nie bo wujek Malco zlobił mi jeść a teraz idziemy się myć
-Pomóż wam?
-Taaakkk-Wykrzyczała mała. Po długiej kąpieli poszliśmy do pokoju przygotowanego przez Marco i już miałam zacząć czytać, gdy mała powiedziała:
-Ale mi czyta mamusia i tatuś
-Dobrze słoneczko już idę po wujka.
-Marco bo mała chcę żebyś ty też był przy czytaniu bo Kuba też tak robi.
-Już idę-Podniósł się z fotela i podążył za mną i siadł na fotelu pod oknem.
-Ale nie...bo mój tatuś leży koło mamusi.-Marco popatrzył się na mnie po czym położył się koło mnie.
-Nie nie tak...-Oliwka wzięłam jego rękę i położyła na moim udzie .Zdziwiliśmy się trochę z Marco ale co mogliśmy zrobić.
-O tak jest dobrze-Czułam jak Marco głaszcze mnie po udzie to było miłe uczucie. Po chwili zaczęłam czytać zanim skończyłam bajkę ona już spała. Szturchnęłam lekko Marco w bok bo już zaczął zasypiać i zeszliśmy na dół. Położyłam się na sofie a obok mnie Marco:
-Pasuje ci takie- podsumował
-Wiem...ona jest taka słodka.
-Ty też...-popatrzyłam się na niego nic nie odpowiedziałam a w tej chwili on mnie przytulił i tak leżeliśmy przez cały film. Pod koniec Marco...
poniedziałek, 7 października 2013
Stał za nimi Bartek taki chłopak, przez którego straciłam pewność siebie jakieś 7 lat temu. Ja się w nim zakochałam a on się mną zabawił i zostawił to tak na marginesie:
-Co ty tutaj robisz!!!
-Przyjechałem skarbie. a czo się stało?-uśmiechnął się cwaniacko
-Co co ty do mnie gadasz nie masz prawa tu przychodzić i skąd masz mój adres!!!
-Oj no wiesz chodziło się czasem za tobą. Muszę przyznać że pięknie wyglądałaś na tym balu.
-Po pierwsze to nie był bal tylko bankiet oczywiście ty nie wiesz co to jest. a po drugie jeśli jeszcze raz będziesz mnie śledził to zgłoszę to na policje!!!
-Oj ale się boje-chwycił mnie za nadgarstki i zaczął pchać mnie do pokoju krzyczałam żeby mnie puścił ale on nie reagował. Wkurzyłam się i z całej siły sprzedałam mu prawego sierpowego odrzuciło go wywaliłam go za drzwi a tam dorwał go mój sąsiad nie czekając ani chwili dłużej zamknęłam dom na klucz i poleciała....No właśnie poleciałam do Marco. Nie wiedziałam gdzie iść Kuby i Łukasza nie było a u Mari byłam tylko raz i to jechałam inną drogą. Dobiegłam do domu Marco i zadzwoniłam dzwonkiem cała w łzach.
-Matko Boska Aga co się stało?-spytał przerażony, a ja tylko się do niego wtuliłam i zaczęłam jeszcze głośniej płakać.
-Ej mała już dobrze, nie bój się już nikt cię nie skrzywdzi- po tych słowach trochę się uspokoiłam i postanowiłam mu wszystko opowiedzieć wszystko od samego początku. Marco nie mógł w to wszystko uwierzyć po czym odparł:
-Jak on miał czelność, w ogóle tu przyjechać.
-Widzisz jakoś mógł.Przepraszam
-Ale za co?
-No wiesz...za to że ci się zwalam na głowę
-Weź tak nie mów bardzo dobrze że przyszłaś, a nie zostałaś tam sama. Zostań na noc Lewy by mnie zabił jak by się dowiedział że cię zostawiłem z tym samą.
-Dziękuje...dobrze zostanę tylko nie mam w czym spać.
-Już ci coś dam, chodź weźmiesz kąpiel i się prześpisz jutro na pewno będzie lepiej.
-Dziękuje-uśmiechnęłam się lekko chociaż nie miałam na to ochoty.-Ty mi pomagasz a ja byłam dla ciebie taka okropna.
-A ja nie byłem lepszy oboje byliśmy tacy sami- Po tych słowach Marco mnie zostawił w przepięknym pokoju wzięłam kąpiel i poszłam spać:
"moja sypialnia"
*Marco*
Oglądałem film i nagle usłyszałem krzyk od razu poleciałem do jej pokoju siadłem koło niej i ją przytuliłem:
-To był tylko sen, już jest dobrze- płakał było mi jej szkoda. Popatrzyła na mnie tymi czekoladowymi oczkami, ja już miałem wstać w tym momencie złapała mnie za rękę i powiedziała:
-Zostaniesz ze mną?
-Tak oczywiście-zasnęliśmy wtuleni w siebie.Czułem jej ciepło czułem to co od dawna chciałem czuć, czyli jej blisko. Po chwili już spaliśmy.Rano obudził mnie dzwonek do drzwi wstałem pomału żeby jej nie obudzić otworzyłem drzwi i zobaczyłem tam...
-Co ty tutaj robisz!!!
-Przyjechałem skarbie. a czo się stało?-uśmiechnął się cwaniacko
-Co co ty do mnie gadasz nie masz prawa tu przychodzić i skąd masz mój adres!!!
-Oj no wiesz chodziło się czasem za tobą. Muszę przyznać że pięknie wyglądałaś na tym balu.
-Po pierwsze to nie był bal tylko bankiet oczywiście ty nie wiesz co to jest. a po drugie jeśli jeszcze raz będziesz mnie śledził to zgłoszę to na policje!!!
-Oj ale się boje-chwycił mnie za nadgarstki i zaczął pchać mnie do pokoju krzyczałam żeby mnie puścił ale on nie reagował. Wkurzyłam się i z całej siły sprzedałam mu prawego sierpowego odrzuciło go wywaliłam go za drzwi a tam dorwał go mój sąsiad nie czekając ani chwili dłużej zamknęłam dom na klucz i poleciała....No właśnie poleciałam do Marco. Nie wiedziałam gdzie iść Kuby i Łukasza nie było a u Mari byłam tylko raz i to jechałam inną drogą. Dobiegłam do domu Marco i zadzwoniłam dzwonkiem cała w łzach.
-Matko Boska Aga co się stało?-spytał przerażony, a ja tylko się do niego wtuliłam i zaczęłam jeszcze głośniej płakać.
-Ej mała już dobrze, nie bój się już nikt cię nie skrzywdzi- po tych słowach trochę się uspokoiłam i postanowiłam mu wszystko opowiedzieć wszystko od samego początku. Marco nie mógł w to wszystko uwierzyć po czym odparł:
-Jak on miał czelność, w ogóle tu przyjechać.
-Widzisz jakoś mógł.Przepraszam
-Ale za co?
-No wiesz...za to że ci się zwalam na głowę
-Weź tak nie mów bardzo dobrze że przyszłaś, a nie zostałaś tam sama. Zostań na noc Lewy by mnie zabił jak by się dowiedział że cię zostawiłem z tym samą.
-Dziękuje...dobrze zostanę tylko nie mam w czym spać.
-Już ci coś dam, chodź weźmiesz kąpiel i się prześpisz jutro na pewno będzie lepiej.
-Dziękuje-uśmiechnęłam się lekko chociaż nie miałam na to ochoty.-Ty mi pomagasz a ja byłam dla ciebie taka okropna.
-A ja nie byłem lepszy oboje byliśmy tacy sami- Po tych słowach Marco mnie zostawił w przepięknym pokoju wzięłam kąpiel i poszłam spać:
*Marco*
Oglądałem film i nagle usłyszałem krzyk od razu poleciałem do jej pokoju siadłem koło niej i ją przytuliłem:
-To był tylko sen, już jest dobrze- płakał było mi jej szkoda. Popatrzyła na mnie tymi czekoladowymi oczkami, ja już miałem wstać w tym momencie złapała mnie za rękę i powiedziała:
-Zostaniesz ze mną?
-Tak oczywiście-zasnęliśmy wtuleni w siebie.Czułem jej ciepło czułem to co od dawna chciałem czuć, czyli jej blisko. Po chwili już spaliśmy.Rano obudził mnie dzwonek do drzwi wstałem pomału żeby jej nie obudzić otworzyłem drzwi i zobaczyłem tam...
piątek, 4 października 2013
Tym który chwycił mnie za rękę był...Marco trochę mnie to zdziwiło:
-Marco... co się stało?
-Bo wiesz... my dalej się kłócimy i w ogóle ale chce ci powiedzieć....że...że dziś po prostu wyglądałaś cudownie.
-Marco, jesteś pijany idź już spać. Dobranoc
-Dobranoc.- Poszłam do swojego pokoju a on do gościnnego usiadłam na łóżku i zaczęłam się śmiać. Przypominając sobie jego słowa"Dziś wyglądałaś po prostu cudownie". Nie źle musiał być pijany chociaż prosto szedł ulicą. Myślałam tak jeszcze przez chwile i poszłam się wykapać i spać.
*W tym samym czasie Marco*
Boże jak on pięknie dziś wyglądała ta suknia ten uśmiech i te oczy. Nie żebym się zakochał czy coś...chociaż sam nie wiem muszę o tym z Lewym pogadać. Nie mogę przestać o niej myśleć....Kurwa Reus przestań ona nigdy nic do ciebie nie poczuje daj sobie spokój.Postanowiłem wziąć kąpiel i iść spać.
*koło godziny 12 na dole*
-Siema stary jak się spało?-Zapytał Lewy
-Dobrze a dziewczyny jeszcze śpią?
-Tak, a co?
-A tak pytam-odwróciłem wzrok nie potrzebnie.
-Ej Marco co jest...nie wykręcaj się przecież widzę.
-No bo wiesz...ona wczoraj...sam wiesz...
-Marco czy ty chcesz mi powiedzieć ze...- nie dokończył bo mu nie pozwoliłem
-Tak Lewy....zakochałem się w niej...
-Nie.
-Tak...wiem to głupie ale przez to jak się droczyliśmy i w ogóle to czuje że się zbliżyliśmy rozumiesz...
-Łoł to nie źle wiedzieliśmy z Anką że prędzej czy później jedno z was ulegnie urokowi drugiego ale nie sądziłem że ty pierwszy ulegniesz.
-Widzisz tak już jest...dobra koniec tematu bo dziewczyny idą.
-I jak się spało?
-Może być-odpowiedziała Ania
-A ty Aga
-No jakoś spałam.-Po tych słowach wróciła do siebie, a ja do siebie nie mogę przestać myśleć o nim ale zapewne jutro na treningu znowu będziemy się sprzeczać jak zwykle.
*Następnego dnia*
Obudziłam się tak koło 9 wstałam poszłam do garderoby i jak zwykle nie wiedziałam co na siebie ubrać postawiłam na:

Ponieważ było trochę chłodno a ja nie chciałam się przeziębić. Dotarłam na stadion po 10. Trening miał się zacząć o 11 więc miałam jeszcze trochę czasu więc udałam się do mojego gabinetu i postanowiłam przejrzeć Facebooka. Chwile mi to zajęło zobaczyłam że chłopaki wyszli już na murawę to i ja się tam udałam. Na miejscu byli już wszyscy prócz Marco. Boże czy może być chociaż jeden trening na który by się nie spóźni. Chyba nie.
-Marco znów się spóźniłeś-powiedział trener
-Tak wiem przepraszam
-20 dodatkowych kółek
-Co!?-prawie wykrzyknął
-Trenerze niech zrobi tylko 5 za kare resztę za jego spóźnienie biorę odpowiedzialność, bez żadnego ale...-powiedziałam z ostrością słów
-Dobrze...Marco 5 kółek.
-Dobrze trenerze.- po krótkiej rozgrzewce udałam się do gabinetu i przeglądałam papiery. Usłyszałam że trening się skończył, a w drzwiach zobaczyłam Marco.
-Coś się stało?
-Dlaczego to zrobiłaś?
-Ale co?
-Ty wiesz co.
-Oj no bo mi się ciebie żal zrobiło że na każdym treningu musisz tyle biegać za spóźnienia.
-Nie wierzę...ty masz SERCE
-Nie przeginaj
-No dobra, i...dziękuje- Powiedział to ostatnie słowo tak delikatnie że przeszły mnie dreszcze.
Tak mijał dzień za dnie i Lewy musiał wyjechać na zgrupowanie do polski. Oczywiście ja zostałam sama.Było coś koło 19 więc wzięłam książkę do ręki i zaczęłam czytać. Przerwał mi tę czynność dzwonek do drzwi. Gdy zobaczyłam kto za nimi stoi...zamarłam...........
-Marco... co się stało?
-Bo wiesz... my dalej się kłócimy i w ogóle ale chce ci powiedzieć....że...że dziś po prostu wyglądałaś cudownie.
-Marco, jesteś pijany idź już spać. Dobranoc
-Dobranoc.- Poszłam do swojego pokoju a on do gościnnego usiadłam na łóżku i zaczęłam się śmiać. Przypominając sobie jego słowa"Dziś wyglądałaś po prostu cudownie". Nie źle musiał być pijany chociaż prosto szedł ulicą. Myślałam tak jeszcze przez chwile i poszłam się wykapać i spać.
*W tym samym czasie Marco*
Boże jak on pięknie dziś wyglądała ta suknia ten uśmiech i te oczy. Nie żebym się zakochał czy coś...chociaż sam nie wiem muszę o tym z Lewym pogadać. Nie mogę przestać o niej myśleć....Kurwa Reus przestań ona nigdy nic do ciebie nie poczuje daj sobie spokój.Postanowiłem wziąć kąpiel i iść spać.
*koło godziny 12 na dole*
-Siema stary jak się spało?-Zapytał Lewy
-Dobrze a dziewczyny jeszcze śpią?
-Tak, a co?
-A tak pytam-odwróciłem wzrok nie potrzebnie.
-Ej Marco co jest...nie wykręcaj się przecież widzę.
-No bo wiesz...ona wczoraj...sam wiesz...
-Marco czy ty chcesz mi powiedzieć ze...- nie dokończył bo mu nie pozwoliłem
-Tak Lewy....zakochałem się w niej...
-Nie.
-Tak...wiem to głupie ale przez to jak się droczyliśmy i w ogóle to czuje że się zbliżyliśmy rozumiesz...
-Łoł to nie źle wiedzieliśmy z Anką że prędzej czy później jedno z was ulegnie urokowi drugiego ale nie sądziłem że ty pierwszy ulegniesz.
-Widzisz tak już jest...dobra koniec tematu bo dziewczyny idą.
-I jak się spało?
-Może być-odpowiedziała Ania
-A ty Aga
-No jakoś spałam.-Po tych słowach wróciła do siebie, a ja do siebie nie mogę przestać myśleć o nim ale zapewne jutro na treningu znowu będziemy się sprzeczać jak zwykle.
*Następnego dnia*
Obudziłam się tak koło 9 wstałam poszłam do garderoby i jak zwykle nie wiedziałam co na siebie ubrać postawiłam na:
Ponieważ było trochę chłodno a ja nie chciałam się przeziębić. Dotarłam na stadion po 10. Trening miał się zacząć o 11 więc miałam jeszcze trochę czasu więc udałam się do mojego gabinetu i postanowiłam przejrzeć Facebooka. Chwile mi to zajęło zobaczyłam że chłopaki wyszli już na murawę to i ja się tam udałam. Na miejscu byli już wszyscy prócz Marco. Boże czy może być chociaż jeden trening na który by się nie spóźni. Chyba nie.
-Marco znów się spóźniłeś-powiedział trener
-Tak wiem przepraszam
-20 dodatkowych kółek
-Co!?-prawie wykrzyknął
-Trenerze niech zrobi tylko 5 za kare resztę za jego spóźnienie biorę odpowiedzialność, bez żadnego ale...-powiedziałam z ostrością słów
-Dobrze...Marco 5 kółek.
-Dobrze trenerze.- po krótkiej rozgrzewce udałam się do gabinetu i przeglądałam papiery. Usłyszałam że trening się skończył, a w drzwiach zobaczyłam Marco.
-Coś się stało?
-Dlaczego to zrobiłaś?
-Ale co?
-Ty wiesz co.
-Oj no bo mi się ciebie żal zrobiło że na każdym treningu musisz tyle biegać za spóźnienia.
-Nie wierzę...ty masz SERCE
-Nie przeginaj
-No dobra, i...dziękuje- Powiedział to ostatnie słowo tak delikatnie że przeszły mnie dreszcze.
Tak mijał dzień za dnie i Lewy musiał wyjechać na zgrupowanie do polski. Oczywiście ja zostałam sama.Było coś koło 19 więc wzięłam książkę do ręki i zaczęłam czytać. Przerwał mi tę czynność dzwonek do drzwi. Gdy zobaczyłam kto za nimi stoi...zamarłam...........
czwartek, 3 października 2013
Gdy weszłam do gabinetu od razu przyszedł do mnie trener:
-Dzień dobry mam dla pani dwie wiadomości dobrą...i dobrą.
-A więc, słucham.
-To zaczniemy... tak przyjmuje panią jako ratownika to po pierwsze, po drugie za tydzień w sobotę odbędzie się bankiet na którym obecność obowiązkowa.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale, więc proszę się przygotować i życzę miłej współpracy z naszymi piłkarzami.
-Dziękuje a dokładnie o której to będzie godzinie?
-O 20 się zaczyna oczywiście zapraszamy z osobą towarzyszącą- No i tu był już problem ale mu przecież nie powiem.
-Dobrze i dziękuje- uśmiechnął się i wyszedł siedziałam w biurze i zastanawiałam się czy iść czy nie a przede wszystkim w czym pójdę. Z moich rozmyśleń wyrwała mnie Ania która wpadła do pomieszczenia jak burza.
-Hej mała jak tam wybierasz się na bankiet?-Zapytała radosna
-Jeszcze nie wiem po pierwsze nikogo nie znam po drugie nie mam w czym iść a po trzecie z kim iść.
-Oj moja droga tym ostatnim się nie przejmuj nie ty jedna pójdziesz sama a co do poprzednich to się nie przejmuj ja ci pomogę.
-No dobrze to co ja za 2 godziny kończę idziemy na zakupy?
-Jasne- jak postanowiłyśmy to i tak zrobiłyśmy. Dni się dłużyły od tygodnia nie widziałam Marco jedynie na treningach ale to też rzadko. Wstałam koło 13 od dawna tak długo nie spałam stwierdziłam że muszę coś zjeść zanim się zabrałam do tego to mi trochę zeszło postanowiłam wziąć kąpiel i sie szykować. Z łazienki wyszłam koło 15:40 potem poszłam do garderoby zrobiłam sobie makijaż.Lekko pomalowałam usta, ja nigdy nie używam pudru bo mam za ładna cerę aby to psuć więc i tego wieczoru go na sobie nie miałam. W efekcie końcowym wyglądałam TAK:
Nie wiedziałam czy wyglądam dobrze bo Ania z Roberta już wyszli zamówiłam taksówkę. Po 15 minutach byłam na miejscu. Wysiadłam pod małym pałacykiem na przedmieściach i się zaczęło. Było tylko słychać: "KTO TO JEST" "JAKA ONA JEST PIĘKNA" "TO NASZA PANI DOKTOR W ŻYCIU BYM NIE POZNAŁ"I takie były ich reakcje. Gdy podeszłam do Ani i Lewego czekałam na reakcje Marco który stał jeszcze przez chwile odwrócony gdy się odwrócił wyglądał jak by zobaczył ducha.
-Marco coś ty taki przerażony?- zapytał zabawnie Lewy.
-Kto to jest?
-Nie poznajesz mnie
-No nie za bardzo.
-Oj ty pusty piłkarzyku.- wiedziałam że zaraz mnie pozna nie trzeba było długo czekać na jego reakcje.
-To ty...nie poznaje cie.
-Oj jaka szkoda...bo ja niestety cię poznaję.
-Weź Aga nie widzisz że do Marco jeszcze nic nie dociera bo jest zachwycony twoim wyglądem- Popatrzyłam na lewego jak bym chciała go zabić i uderzyłam go w brzuch lekko bo lekko ale uderzyłam.
-A to za co?
-Ty już dobrze wiesz za co- Poznałam kilku ważnych ludzi i zaczęliśmy tańczyć. Oczywiście musiałam z każdym tańczyć no...prawie każdym ja do Marco nie podejdę jak by chciał to by przyszedł i zaprosił do tańca nie to nie ja nie będę się na rzucać a po drugie nie cierpię go i mnie strasznie denerwuje nawet swoja obecnością. Koło 5 nad ranem wróciliśmy do domu ledwo bo ledwo ale wróciliśmy. Z pałacyku na nogach było jakieś 20 minut drogi ale nam to zajęło prawie 2 godziny. Myślałam ze nigdy nie dojdziemy już tak się śmialiśmy i wygłupiali ze masakra nawet ON z nami wracał w tedy o tym nie myślałam. Dotarliśmy...pomyślałam w domu. Miałam iść już na górę ale ktoś chwycił mnie za rękę...
środa, 2 października 2013
Następnego dnia obudziłam się koło 10. Za oknem świeciło słońce, ubrałam się w to:
Taką bluzkę:
Tak ubrana zeszłam na dół zjadłam śniadanie i pojechałam autobusem pod stadion. Trener zebrał wszystkich i zaczął przedstawiać wszystkich po chwili przedstawił mnie mina Marco bezcenna:
-To jest Agnieszka na razie będzie waszym ratownikiem medycznym
-Ona?!-Wykrzyczał Marco
-Tak a czemu jesteś taki zdziwiony?
-Bo panie trenerze, ona nie dała mu się przelecieć- wykrzyczał Mario myślałam że dam mu w twarz.
-Marco czy to prawda?!-Powiedział ostro trener.
-Ale trenerze to było na żarty-zaczął sie tłumaczyć
-Mnie to nie obchodzi dodatkowe 20 kółek biegasz i to bez gadania raz dwa.-Po treningu pan Jurgen Klopp oprowadził mnie po całym obiekcie pokazał gabinet i powiedział od której do której będę na stadionie. Gdy skończył mnie oprowadzać wsiadłam w autobus a po chwili byłam na miejscu i weszłam do środka. Gdy zobaczyłam kto w nim jest prócz Ani i Lewego myślałam że wybuchnę. Udałam sie do pokoju i przebrałam w dresy i zeszłam na dół do kuchni i się zaczęło:
-O proszę, proszę kto tu zszedł nowa księżniczka Borussi- uśmiechnął sie szyderczo
-Lepiej się zamknij albo z ciągnę ci ten uśmieszek z twarzy.
-Ach no tak ty przecież trenujesz karate, bym był zapomniał- znowu uśmiechnął sie szyderczo
-Oooo...bym zapomniała rozmawiam z durnym piłkarzyną który myśli że żadna mu sie nie oprze.
-Bo to prawda, dziewczyny mnie uwielbiają- i sie rozmarzył. Ania z Lewym ino sie przyglądali.
-No tak bo przeciż ty jesteś: "pan co ja nie potrafie"
-Na mnie przynajmniej dziewczyny lecą, a nie to co na ciebie. Na ciebie nawet ani jeden chłopak nie spojrzy bo taka jesteś brzydka, nie dziwie sie że ten twój był cie zdradzał- nie wytrzymałam dałam mu w twarz a po moim policzku popłynęła łza:
-Nie musiałeś!!!- dodałam po chwili i uciekłam do siebie do pokoju.
*W tym samym czasie w kuchni*Ani, Robert, Marco:
-Przegiąłeś!- Powiedział wkurzony Lewy
-A weź przstań, popłacze, popłacze i przestanie.
-Boże Marco ale z ciebie idiota nie rozumiesz ze ją to zabolało?!-wydarła się Ania
-A myślisz że mnie nie zabolało jak wyzwała mnie durnym piłkarzyną.
-Ale Marco...to jest prawda i teraz to właśnie udowodniłeś.
-A mam to wszystko gdzieś- Walnął drzwiami i wyszedł.
-Myślisz że ona sie pozbiera?-Dodał po chwili Lewy
-Kochanie ja sie boje czy on sie pozbiera bo wiesz ona jest wojowniczka i mu nie odpuści tego bądź pewien więc bądź przygotowany.
-Pewnie masz racje.
Leżałam w pokoju i uświadomiłam sobie że tak łatwo mu nie odpuszczę będzie żałował że ze mną zadarł. Po chwili rozmyśleń usnęłam.
wtorek, 1 października 2013
Rozdział I
Postanowiłam wyjechać do Dortmundu dokończyć tam studia znaleźć pracę. Pod koniec sierpnia byłam już na miejscu na początku zaczęłam mieszkać w hotelu ale po pewnym czasie to się zmieniło...A było to tak....
Wchodząc na Stadion Singal Iduana Park szłam powoli, ponieważ w jednym z niemieckich brukowców przeczytałam że poszukują ratownika medycznego dla piłkarzy trochę sie bałam, ale postanowiłam że chociaż spróbuje. Zapukałam do drzwi i po chwili (po niemiecku) usłyszałam Proszę.
-Dzień dobry ja w sprawie ogłoszenia dotyczącego ratownika medycznego.
-Dzień dobry proszę usiąść przedstawić się i coś o sobie opowiedzieć.
-A więc tak nazywam się Agnieszka mam 20 lat pochodzę z polski jestem na 2 roku studiów ratownictwa medycznego. Mam pierwszy i drugi stopień ratownika medycznego i pracowałam w straży gdzie bardzo często jeździłam do wypadków i mam doświadczenie w ratowaniu życia ludzkiego.- Przestałam mówić i wzięłam głęboki oddech po czym trener odparł:
-Dobrze przyjmiemy panią na tydzień próbny zobaczymy jak sobie pani radzi a potem zobaczymy co dalej proszę jutro przyjść na trening na godzinę 10. Przedstawię pani piłkarzy a później oprowadzę panią po obiekcie Do Widzenia
-Dziękuje bardzo do widzenia- Wyszłam ucieszona z gabinetu trenera i czułam czyjeś spojrzenie na sobie odwróciłam się i w tej chwili zobaczyłam że patrzy się na mnie Marco Reus razem z Goetze. Po czym Marco powiedział do Mario cicho ale na tyle głośno że usłyszałam:
-Ty Mario...przeleciałbym ją a ty?- Mario nic nie odpowiedział a ja nie wytrzymałam i podeszłam do niego.
-Co ty sobie myślisz że co jesteś piłkarzem to możesz wszystko chyba w snach jeszcze raz tak powiesz o mnie a gwarantuje cie że wylądujesz w najbliższym szpitalu!
-Ta...ciekawe co mi zrobisz-zaśmiał sie szyderczo
-Uważaj gdzie kiedy i z kim chodzisz bo nie znasz dnia ani godziny jak cię ktoś sprzątnie- Powiedział to i odeszłam z jego twarzy zniknął ten uśmieszek i nic sie nie odezwał. Gdy szłam do wyjścia uderzyłam w kogoś była to Ania żona Roberta Lewandowskiego:
-Przepraszam bardzo ja nie chciałam- powiedziałam przez łzy
-Nic sie nie stało...a czemu płaczesz coś sie stało?
-Nie będę pani martwić moimi problemami.
-Po pierwsze nie jestem pani tylko Ania, a po drugie chodź tu jest taka mała kawiarnia to porozmawiamy.
-Ja jestem Agnieszka miło mi. Dobrze chodźmy do tej kawiarni.- Rozmawiałyśmy i rozmawiałyśmy opowiedziałam jej wszystko od początku do końca jak sie tu znalazłam.
-Marco to świnia patrzy tylko żeby zaliczyć jakąś laskę i tyle dobrze że sie mu nie dałaś.
-Wiesz my karatecy juz tak mamy- uśmiechnęłam się lekko
-No tak o właśnie idzie mój maż. Hej skarbie- pocałowali sie na powitanie
-Witaj kochanie, a kto to jest- Spytał patrząc i uśmiechając sie.
-To jest Agnieszka, wiesz jaki z Marco jest bydle myśli tylko o tym jak zaliczyć laskę, dobrze że Aga trenuje karate to sobie z nim poradziła.
-No tak po nim nie można spodziewać sie innego zachowania, chcę cie przeprosić za niego.
-Ale nie masz za co to idiota i zarozumiały piłkarzyk który myśli że może mieć każdą.
-Słuchaj sie Aga, ty mówiłaś że tobie potrzebny jest każdy grosz, a może byś zamieszkała u nas i wiesz sprzątałabyś, gotowała i w ogóle co ty na to?
-Sama nie wiem ...
-Ania ma racje potrzebujemy kogoś takiego, przydasz sie nam nie martw sie mało nie będę płacił.
-Ale to nie o to chodzi...po prostu nie wiem czy mogę.
-Oj Aga nie dramatyzuj teraz podjedziemy pod twój hotel wymeldujesz sie i weźmiesz swoje rzeczy a potem pojedziemy do nas i wszystko ustalimy- Więc jak powiedziała to i tak zrobiliśmy. Podjechaliśmy pod ich dom oprowadzili mnie po nim i pokazali mój pokój po czym ustaliliśmy co będę robić i ile będą za to płacić. Zmęczona dnie położyłam sie spać i od razu zasnęłam.
Postanowiłam wyjechać do Dortmundu dokończyć tam studia znaleźć pracę. Pod koniec sierpnia byłam już na miejscu na początku zaczęłam mieszkać w hotelu ale po pewnym czasie to się zmieniło...A było to tak....
Wchodząc na Stadion Singal Iduana Park szłam powoli, ponieważ w jednym z niemieckich brukowców przeczytałam że poszukują ratownika medycznego dla piłkarzy trochę sie bałam, ale postanowiłam że chociaż spróbuje. Zapukałam do drzwi i po chwili (po niemiecku) usłyszałam Proszę.
-Dzień dobry ja w sprawie ogłoszenia dotyczącego ratownika medycznego.
-Dzień dobry proszę usiąść przedstawić się i coś o sobie opowiedzieć.
-A więc tak nazywam się Agnieszka mam 20 lat pochodzę z polski jestem na 2 roku studiów ratownictwa medycznego. Mam pierwszy i drugi stopień ratownika medycznego i pracowałam w straży gdzie bardzo często jeździłam do wypadków i mam doświadczenie w ratowaniu życia ludzkiego.- Przestałam mówić i wzięłam głęboki oddech po czym trener odparł:
-Dobrze przyjmiemy panią na tydzień próbny zobaczymy jak sobie pani radzi a potem zobaczymy co dalej proszę jutro przyjść na trening na godzinę 10. Przedstawię pani piłkarzy a później oprowadzę panią po obiekcie Do Widzenia
-Dziękuje bardzo do widzenia- Wyszłam ucieszona z gabinetu trenera i czułam czyjeś spojrzenie na sobie odwróciłam się i w tej chwili zobaczyłam że patrzy się na mnie Marco Reus razem z Goetze. Po czym Marco powiedział do Mario cicho ale na tyle głośno że usłyszałam:
-Ty Mario...przeleciałbym ją a ty?- Mario nic nie odpowiedział a ja nie wytrzymałam i podeszłam do niego.
-Co ty sobie myślisz że co jesteś piłkarzem to możesz wszystko chyba w snach jeszcze raz tak powiesz o mnie a gwarantuje cie że wylądujesz w najbliższym szpitalu!
-Ta...ciekawe co mi zrobisz-zaśmiał sie szyderczo
-Uważaj gdzie kiedy i z kim chodzisz bo nie znasz dnia ani godziny jak cię ktoś sprzątnie- Powiedział to i odeszłam z jego twarzy zniknął ten uśmieszek i nic sie nie odezwał. Gdy szłam do wyjścia uderzyłam w kogoś była to Ania żona Roberta Lewandowskiego:
-Przepraszam bardzo ja nie chciałam- powiedziałam przez łzy
-Nic sie nie stało...a czemu płaczesz coś sie stało?
-Nie będę pani martwić moimi problemami.
-Po pierwsze nie jestem pani tylko Ania, a po drugie chodź tu jest taka mała kawiarnia to porozmawiamy.
-Ja jestem Agnieszka miło mi. Dobrze chodźmy do tej kawiarni.- Rozmawiałyśmy i rozmawiałyśmy opowiedziałam jej wszystko od początku do końca jak sie tu znalazłam.
-Marco to świnia patrzy tylko żeby zaliczyć jakąś laskę i tyle dobrze że sie mu nie dałaś.
-Wiesz my karatecy juz tak mamy- uśmiechnęłam się lekko
-No tak o właśnie idzie mój maż. Hej skarbie- pocałowali sie na powitanie
-Witaj kochanie, a kto to jest- Spytał patrząc i uśmiechając sie.
-To jest Agnieszka, wiesz jaki z Marco jest bydle myśli tylko o tym jak zaliczyć laskę, dobrze że Aga trenuje karate to sobie z nim poradziła.
-No tak po nim nie można spodziewać sie innego zachowania, chcę cie przeprosić za niego.
-Ale nie masz za co to idiota i zarozumiały piłkarzyk który myśli że może mieć każdą.
-Słuchaj sie Aga, ty mówiłaś że tobie potrzebny jest każdy grosz, a może byś zamieszkała u nas i wiesz sprzątałabyś, gotowała i w ogóle co ty na to?
-Sama nie wiem ...
-Ania ma racje potrzebujemy kogoś takiego, przydasz sie nam nie martw sie mało nie będę płacił.
-Ale to nie o to chodzi...po prostu nie wiem czy mogę.
-Oj Aga nie dramatyzuj teraz podjedziemy pod twój hotel wymeldujesz sie i weźmiesz swoje rzeczy a potem pojedziemy do nas i wszystko ustalimy- Więc jak powiedziała to i tak zrobiliśmy. Podjechaliśmy pod ich dom oprowadzili mnie po nim i pokazali mój pokój po czym ustaliliśmy co będę robić i ile będą za to płacić. Zmęczona dnie położyłam sie spać i od razu zasnęłam.
Bohaterowie:

Marco Reus-piłkarz Borussi Dortmund grający na pozycji napastnika lub pomocnika mający 24 lata. Mieszkający od zawsze w Dortmundzie. Jego najlepszy przyjaciel to Mario Goetze. Na początku gdy poznaje Agnieszkę wręcz jej nienawidzi ale później...

Agnieszka- Polka której zawaliło się życie, wyjeżdża do Dortmundu aby zacząć nowe lepsze życie, ma 20 lat i postanawia poszukać pracy jako ratownik medyczny lub fotograf. Na początku nienawidzi Marco Reusa lecz po jakimś czasie...

Robert Lewandowski- Polski piłkarz grający obecnie w Borussi Dortmund jego najlepszym kumplem w tamtejszej drużynie jest Marco Reus. Ma 25 lat jego żoną jest Anna Lewandowska(Stachurska).

Anna Lewandowska(Stachurska)-żona Roberta Lewandowskiego trenująca karate, która razem z Robertem pomagają trochę zagubionej Agnieszce.
Oraz inni którzy wystąpią między innymi:
Mario Goetze
Kuba Błaszczykowski oraz cała drużyna BVB.
o
Marco Reus-piłkarz Borussi Dortmund grający na pozycji napastnika lub pomocnika mający 24 lata. Mieszkający od zawsze w Dortmundzie. Jego najlepszy przyjaciel to Mario Goetze. Na początku gdy poznaje Agnieszkę wręcz jej nienawidzi ale później...
Agnieszka- Polka której zawaliło się życie, wyjeżdża do Dortmundu aby zacząć nowe lepsze życie, ma 20 lat i postanawia poszukać pracy jako ratownik medyczny lub fotograf. Na początku nienawidzi Marco Reusa lecz po jakimś czasie...
Robert Lewandowski- Polski piłkarz grający obecnie w Borussi Dortmund jego najlepszym kumplem w tamtejszej drużynie jest Marco Reus. Ma 25 lat jego żoną jest Anna Lewandowska(Stachurska).
Anna Lewandowska(Stachurska)-żona Roberta Lewandowskiego trenująca karate, która razem z Robertem pomagają trochę zagubionej Agnieszce.
Oraz inni którzy wystąpią między innymi:
Mario Goetze
Kuba Błaszczykowski oraz cała drużyna BVB.
o
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)