* Oczami Marco*
Mam nadzieje, ale to tylko nadzieja. On mi ja odbierze i będzie po wszystkim. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos przyjaciela:
-Ej Reus!-wydarł mi się do ucha
- O co ci chodzi?!
-Mówię do cienie od 5 minut , a ty nic, co jest?
-Nic
-Przecież widzę.
-Bo ten nowy...-nie dane było mi dokończyć.
-To już wiem o co chodzi, boisz się że on i Aga. Stary może ona jest trochę naiwna, ale nie głupia i wie co do niej czujesz. Musisz z nią pogadać i to jak najszybciej.
-Dobra może później. Teraz chodź na trening bo nas zje- Wyszliśmy na murawę i widziałem jak ON już ćwiczy miałem ochotę podejść i mu przywalić, a le Aga by mi nie wybaczyła.
*Oczami Agi*
Nie wiem co mam zrobić widzę, że z Marco jest coś nie tak. Odkąd Patryk się pojawił to Marco albo się nie odzywa, albo mnie olewa. Musze z nim porozmawiać. Wyszłam z gabinetu i ujrzałam blondyna. Podeszłam do niego i prosto z mostu zapytałam:
-O co chodzi?
-Nie rozumiem- udawał zdziwionego
-Ty dobrze rozumiesz.
-Nic mi nie jest.
-Takie rzeczy to ja, a nie mi.
-Bo przez tego Patryka nie zauważyłaś, że minęły już 2 miesiące i ze mieliśmy porozmawiać dobrze wiesz o czym mówię, ale widać jak ci zależy!-wykrzyczał i szedł w stronę wyjścia.
-Aga idź jeśli ci zależy- powiedział Hammels
-Marco, czekaj-pobiegłam za nim i stanęłam na przeciwko niego.
-Czego chcesz-powiedział oschle.
-Nie myśl że odpuszczę. Nie zapomniałam o tych 2 miesiącach. Wiem nie okazywałam tego co czuje-popatrzyłam na niego, a jego twarz była odwrócona w lewą stronę i był zapatrzony w jakiś punkt na stadionie, a ja się bardziej zbliżyłam na taką odległość ze moje ciało dotykało jego ciała i kontynuowałam.-Kocham cię tylko że nie umiałam tego okazać. Zależy mi na tobie i nie mam zamiaru cię stracić, będę walczyć choćbym była na straconej pozycji od samego początku. Bo wiem że warto.
-Czy to wszystko?-powiedział bez entuzjazmu.
-Nie zależy ci na mnie?-zapytałam patrząc mu w oczy.
-Może i zależy, ale prędzej czy później i tak mnie zostawisz i będziesz z Patrykiem.
-To nie prawda, widzę teraz za jaką mnie uważasz- miałam już odejść, ale chwycił mnie za nadgarstek.
-Przepraszam....ale zrozum że jesteś piękna i boję się. Nie jednemu się z drużyny podobasz. Nuri mówił że jakby nie Tugba to by się z tobą ożenił. I to nie chodzi tylko o to że jesteś ładna, ale też mądra i świetnie gotujesz.
-Rozumiem, ale oni maja pecha bo ja jestem już zajęta.
-Jak to to po co to wszy....-nie zdążył dokończyć bo mu przerwałam i go pocałowałam namiętnie. Odwzajemnił się tym samy, chłopaki z tyłu bili nam brawa i gwizdali.
-Ej, no myślałam że sobie poszliście.,
-My nigdy nie opuszczamy takiego widowiska-powiedział Lewy
-Matoły- i wszyscy zaczęli się śmiać. Patryka nie było, ale nie obchodzi mnie to.Chwyciliśmy się za ręce i wyszliśmy ze stadionu. Wsiedliśmy do samochodu Marco i udaliśmy się do jego domu. Musze przyznać był ogromny.Kuchnia była przecudna, zwłaszcza że uwielbiam gotować.To pomieszczenie to moje życie. Usiadłam na blacie, a blondynek położył ręce ba moich biodrach i pocałował mnie namiętnie.
-Widzę że mam konkurencje.
-Co masz na myśli?
-Moją kuchnie.
-Oj tak muszę przyznać że jest cudna.,
-Widzę ze masz ochotę na gotowanie.
-Mogę...?- na mojej twarzy był taki banan jak stąd do Krakowa.
-Tak, lodówka jest pełna, bo wczoraj byłem w sklepie na zakupach.
-Dziękuje, a ty uciekaj do salonu.
***
Taki dom ma Marco:
A taka byłą kuchnia:
***
Ten rozdział jest z dedykacja dla mojej przyjaciółki Kasi która ciągle podgląda na lekcjach jak pisze nowe rozdziały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz