-Marco... co się stało?
-Bo wiesz... my dalej się kłócimy i w ogóle ale chce ci powiedzieć....że...że dziś po prostu wyglądałaś cudownie.
-Marco, jesteś pijany idź już spać. Dobranoc
-Dobranoc.- Poszłam do swojego pokoju a on do gościnnego usiadłam na łóżku i zaczęłam się śmiać. Przypominając sobie jego słowa"Dziś wyglądałaś po prostu cudownie". Nie źle musiał być pijany chociaż prosto szedł ulicą. Myślałam tak jeszcze przez chwile i poszłam się wykapać i spać.
*W tym samym czasie Marco*
Boże jak on pięknie dziś wyglądała ta suknia ten uśmiech i te oczy. Nie żebym się zakochał czy coś...chociaż sam nie wiem muszę o tym z Lewym pogadać. Nie mogę przestać o niej myśleć....Kurwa Reus przestań ona nigdy nic do ciebie nie poczuje daj sobie spokój.Postanowiłem wziąć kąpiel i iść spać.
*koło godziny 12 na dole*
-Siema stary jak się spało?-Zapytał Lewy
-Dobrze a dziewczyny jeszcze śpią?
-Tak, a co?
-A tak pytam-odwróciłem wzrok nie potrzebnie.
-Ej Marco co jest...nie wykręcaj się przecież widzę.
-No bo wiesz...ona wczoraj...sam wiesz...
-Marco czy ty chcesz mi powiedzieć ze...- nie dokończył bo mu nie pozwoliłem
-Tak Lewy....zakochałem się w niej...
-Nie.
-Tak...wiem to głupie ale przez to jak się droczyliśmy i w ogóle to czuje że się zbliżyliśmy rozumiesz...
-Łoł to nie źle wiedzieliśmy z Anką że prędzej czy później jedno z was ulegnie urokowi drugiego ale nie sądziłem że ty pierwszy ulegniesz.
-Widzisz tak już jest...dobra koniec tematu bo dziewczyny idą.
-I jak się spało?
-Może być-odpowiedziała Ania
-A ty Aga
-No jakoś spałam.-Po tych słowach wróciła do siebie, a ja do siebie nie mogę przestać myśleć o nim ale zapewne jutro na treningu znowu będziemy się sprzeczać jak zwykle.
*Następnego dnia*
Obudziłam się tak koło 9 wstałam poszłam do garderoby i jak zwykle nie wiedziałam co na siebie ubrać postawiłam na:
Ponieważ było trochę chłodno a ja nie chciałam się przeziębić. Dotarłam na stadion po 10. Trening miał się zacząć o 11 więc miałam jeszcze trochę czasu więc udałam się do mojego gabinetu i postanowiłam przejrzeć Facebooka. Chwile mi to zajęło zobaczyłam że chłopaki wyszli już na murawę to i ja się tam udałam. Na miejscu byli już wszyscy prócz Marco. Boże czy może być chociaż jeden trening na który by się nie spóźni. Chyba nie.
-Marco znów się spóźniłeś-powiedział trener
-Tak wiem przepraszam
-20 dodatkowych kółek
-Co!?-prawie wykrzyknął
-Trenerze niech zrobi tylko 5 za kare resztę za jego spóźnienie biorę odpowiedzialność, bez żadnego ale...-powiedziałam z ostrością słów
-Dobrze...Marco 5 kółek.
-Dobrze trenerze.- po krótkiej rozgrzewce udałam się do gabinetu i przeglądałam papiery. Usłyszałam że trening się skończył, a w drzwiach zobaczyłam Marco.
-Coś się stało?
-Dlaczego to zrobiłaś?
-Ale co?
-Ty wiesz co.
-Oj no bo mi się ciebie żal zrobiło że na każdym treningu musisz tyle biegać za spóźnienia.
-Nie wierzę...ty masz SERCE
-Nie przeginaj
-No dobra, i...dziękuje- Powiedział to ostatnie słowo tak delikatnie że przeszły mnie dreszcze.
Tak mijał dzień za dnie i Lewy musiał wyjechać na zgrupowanie do polski. Oczywiście ja zostałam sama.Było coś koło 19 więc wzięłam książkę do ręki i zaczęłam czytać. Przerwał mi tę czynność dzwonek do drzwi. Gdy zobaczyłam kto za nimi stoi...zamarłam...........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz