Taką bluzkę:
Tak ubrana zeszłam na dół zjadłam śniadanie i pojechałam autobusem pod stadion. Trener zebrał wszystkich i zaczął przedstawiać wszystkich po chwili przedstawił mnie mina Marco bezcenna:
-To jest Agnieszka na razie będzie waszym ratownikiem medycznym
-Ona?!-Wykrzyczał Marco
-Tak a czemu jesteś taki zdziwiony?
-Bo panie trenerze, ona nie dała mu się przelecieć- wykrzyczał Mario myślałam że dam mu w twarz.
-Marco czy to prawda?!-Powiedział ostro trener.
-Ale trenerze to było na żarty-zaczął sie tłumaczyć
-Mnie to nie obchodzi dodatkowe 20 kółek biegasz i to bez gadania raz dwa.-Po treningu pan Jurgen Klopp oprowadził mnie po całym obiekcie pokazał gabinet i powiedział od której do której będę na stadionie. Gdy skończył mnie oprowadzać wsiadłam w autobus a po chwili byłam na miejscu i weszłam do środka. Gdy zobaczyłam kto w nim jest prócz Ani i Lewego myślałam że wybuchnę. Udałam sie do pokoju i przebrałam w dresy i zeszłam na dół do kuchni i się zaczęło:
-O proszę, proszę kto tu zszedł nowa księżniczka Borussi- uśmiechnął sie szyderczo
-Lepiej się zamknij albo z ciągnę ci ten uśmieszek z twarzy.
-Ach no tak ty przecież trenujesz karate, bym był zapomniał- znowu uśmiechnął sie szyderczo
-Oooo...bym zapomniała rozmawiam z durnym piłkarzyną który myśli że żadna mu sie nie oprze.
-Bo to prawda, dziewczyny mnie uwielbiają- i sie rozmarzył. Ania z Lewym ino sie przyglądali.
-No tak bo przeciż ty jesteś: "pan co ja nie potrafie"
-Na mnie przynajmniej dziewczyny lecą, a nie to co na ciebie. Na ciebie nawet ani jeden chłopak nie spojrzy bo taka jesteś brzydka, nie dziwie sie że ten twój był cie zdradzał- nie wytrzymałam dałam mu w twarz a po moim policzku popłynęła łza:
-Nie musiałeś!!!- dodałam po chwili i uciekłam do siebie do pokoju.
*W tym samym czasie w kuchni*Ani, Robert, Marco:
-Przegiąłeś!- Powiedział wkurzony Lewy
-A weź przstań, popłacze, popłacze i przestanie.
-Boże Marco ale z ciebie idiota nie rozumiesz ze ją to zabolało?!-wydarła się Ania
-A myślisz że mnie nie zabolało jak wyzwała mnie durnym piłkarzyną.
-Ale Marco...to jest prawda i teraz to właśnie udowodniłeś.
-A mam to wszystko gdzieś- Walnął drzwiami i wyszedł.
-Myślisz że ona sie pozbiera?-Dodał po chwili Lewy
-Kochanie ja sie boje czy on sie pozbiera bo wiesz ona jest wojowniczka i mu nie odpuści tego bądź pewien więc bądź przygotowany.
-Pewnie masz racje.
Leżałam w pokoju i uświadomiłam sobie że tak łatwo mu nie odpuszczę będzie żałował że ze mną zadarł. Po chwili rozmyśleń usnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz