-A gdzie jest Marco?
-Nie wiem. Nie widziałem Go.
-Rozumiem. Mogę wyjść wcześniej muszę coś załatwić.
-Tak. Proszę bardzo.-wybiegłam z murawy i zaniosłam papiery do gabinetu i wzięłam torebkę po czym opuściłam Iduane. Wsiadłam w samochód i pojechałam do domu blondyna. Na miejscu płukałam do drzwi i dzwoniłam dzwonkiem ale nikt mi n ie otworzył. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. W salonie Go nie było. Bałam się trochę idąc do sypialni, bałam się tego co tam mogę zobaczyć. Weszłam do sypialni w której leżał Marco, podeszłam do niego i odruchowo dotknęłam jego czoła, był cały rozpalony.
-Marco, słyszysz mnie, obudź się.-poklepywałam Go po policzkach.
-Aga...-powiedział słabym głosem.
-Marco, spokojnie, zadzwonię po lekarza-dzwoniąc po doktora, w między czasie robiłam mu zimne okłady. Po 20 minutach przyjechał mężczyzna mający mniej więcej 40 lat średniego wzrostu i dobrze zbudowany. Zbadał Marco i podał mu tabletki nasenne.
-Lepiej żeby teraz spał, tu jest recepta i proszę jak najszybciej wykupić lekarstwa i podawać zgodnie z zaleceniami.
-Dobrze, dziękuje.
-Do widzenia
-Do widzenia-gdy lekarz pojechał, ubrałam się i poleciałam do apteki. Wybrałam receptę i po drodze zrobiłam zakupy bo w lodówce blondyna było tylko światło. W domu Reus'a, ugotowałam rosół i poszłam do blondyna. Leżał na łóżku i wpatrywał się tępo w sufit. Siadłam koło niego na łóżku i pogładziłam go po policzku.
-Jak się czujesz?
-Już lepiej. Dziękuje.
-Dlaczego nie zadzwoniłeś że źle się czujesz? Martwiłam się jak nie zobaczyłam cię na treningu.
-Nie potrzebnie. Dałbym radę.-spojrzał mi w oczy.
-Nie mów tak. Nie dałbyś rady. Trafiłbyś do szpitala.
-Co mi tam.
-Przestań-zaczęłam Go całować żeby się w końcu przytkał, co on od razu odwzajemnił.
-Kocham cię. Bez ciebie to ja zginę jak ciotka w Czechach.
-Też tak myślę. Chodź na dół ugotowałam coś co postawi cię na nogi.
-Ty chcesz mnie otruć.
-Gdybym chciała to już dawni bym to zrobiła.
-Osz ty...
-Ubieraj się i chodź.-gdy zeszliśmy na dół Marco ze smakiem zajadał się potrawą. Wpatrywałam się w niego i myślałam o tym co jest. Gdyby mi ktoś opowiedział tę historie z 2 lata temu to bym Go wyśmiała.
-Aga słuchasz mnie?
-Tak, oczywiście.
-To przypomnij mi co powiedziałem bo zapomniałem.
-Przyznaje się. Zamyśliłam się i nie słuchałam cię.
-Co ja z tobą mam.
-Lepiej ci?
-Jak patrzę na ciebie to od razu czuję się jak nowo narodzony.
-Jezu...musisz zadzwonić do trenera.
-Ty też.
-Że co proszę? A ja z jakiej paki?
-No, a kto mnie wyleczy? Chyba że mam sobie zatrudnić jakąś młodą, chętną dziewczynę-mówił rozmarzony
-Marzy ci się. Az tak dobrze to nie ma.
-To zadzwoń.
-Zrobię to później.
-A co zazdrosna jesteś?
-Po ostatnim...
-Przepraszam, nie powinienem-podszedł do mnie i przytulił, po czym pocałował. Wstałam i posprzątałam po posiłku. Dołączyłam do Marco leżącego na łóżku.