Gdy uzupełniłam papiery dotyczące chłopaków, ktoś wparował do mojego gabinetu:
-Co ty chcesz mi drzwi rozwalić?!
-Aga proszę, wysłuchaj mnie-odparł blondyn.
-Po kiego?!
-Jesteś dla mnie najważniejsza. Teraz sobie to uświadomiłem.
-Tylko szkoda że tak późno!
-Aga jesteś dla mnie wszystkim co się w życiu liczy. Bez ciebie moje życie nie ma sensu. Kocham Cię, rozumiesz?
-I co z tego. Teraz przeprosisz, ja ci wybaczę. I co znowu mnie zdradzisz?!
-Nie. Już nigdy tego nie zrobię. To było okropne. Wiem.
-Wiesz co, jak by nie Robert pewnie by mnie już tu nie było.
-Co?
-Gówno. Zabiłabym się-wzięłam Go za szmaty i wywaliłam za drzwi. Usiadłam pod ścianą i zaczęłam płakać. Zaczął walić w drzwi, ale mu nie otworzyłam. Po chwili odpuścił. Wzięłam swoje rzeczy i pojechałam do domu. Weszłam, a w salonie siedział Lewy:
-Hej-podszedł i złożył pocałunek na moich ustach.
-Cześć, jak po treningu?
-Marco jest nie do zniesienia. Ciągle jest zamyślony, a mnie traktuje jak bym był niewidzialny.
-Był u mnie, chciał żebym mu wybaczyła, ale to chyba nie ma sensu-i przytuliłam się do niego.
-Nie ma wstydu.
-Przestań. Szkoda tylko że znowu cierpię przez faceta. Nie wiem co teraz będzie.
-Jak to co będziesz moja i tyle.
-Ale ja tak nie mogę.
-Dlaczego?
-Bo, ja Go kocham. Jest dla mnie ważny, ale...
-Ale...?
-Ale ty też nie jesteś mi obojętny-pocałowałam Go namiętnie, ale czule i się wtuliłam w niego jeszcze bardziej.
-Kocham Cię jesteś dla mnie najważniejsza. Anka to była moja życiowa porażkę.
-Pewnie tak.Szkoda, że my musieliśmy na tym cierpieć.
-Chodź położymy się i oglądniemy jakiś film
-Dobrze skarbie.
-O...nowość, nie mówiłaś tak do mnie.
-Ale teraz będę mówiła częściej-położyliśmy się na łóżku i zaczęliśmy oglądać film, potem zasnęliśmy.
Rano gdy się obudziłam Lewy słodko spał. Wstała delikatnie i poszłam do łazienki. Po porannej toalecie ubrałam się i poszłam do kuchni. Zjadłam posiłek i poszłam do pracy. Wchodząc na Iduane zobaczyłam Marco, ale nie samego. Szedł z jakąś pustą blondi o "2 m" tipsach i dopinanych końcówkach oraz 3 kilo tapety na mordzie. Coś mnie zakuło, ale cóż ja mogę zrobić. Specjalnie szedł tym samym wejściem co ja.No cóż postawę dumy czas zacząć:
-Dzień dobry-powiedział blondyn ze sztucznym uśmieszkiem.
-Dzień dobry, widzę Marco że szybko się pocieszyłeś, nie spodziewałam się ze z pustakami można chodzić no ale cóż po kimś kto jest dokładnie taki sam to nic innego nie można się spodziewać-i odeszłam uśmiechnięta od ucha do ucha. Tak na prawdę zbierało mi się na płacz. Gdy trening się zaczął zeszłam na murawę i przywitałam się z trenerem.
-Dzień dobry Agnieszko, jak się trzymasz? Widziałaś ten plastik?
-Dobrze. Tak widziałam.-Ale to by nie był On jak by się byle czym nie pocieszył. pomyślałam.
-Przykro mi.
-Nie ma czego. Lewy mi pomaga.
-To zawsze był uczciwy chłopak.
-Ma pan racje.
-Hej skarbie-przywitał mnie całusem.
-Cześć , idź lepiej ćwiczyć, a nie powietrze mi będziesz zatrówać.
-Słucha się.
-Ale ja od niego tego nie wymagam-podleciał Reus do nas.
-Trenerze-i popatrzył na mnie krzywo-Czy mógłbym wziąć tydzień wolnego?
-Po co ci?
-A bo chcę zabrać Ann na lazurowe wybrzeże-i patrzył na mnie. Lecz moja twarz nic mu nie mówiła. Nie mógł mnie odczytać.
-Nie ma mowy.
-Ale trenerze. To jest ważne, chcę się jej oświadczyć-to były ostatnie słowa które usłyszałam, bo zrobiło mi się ciemno przed oczami.
-Aguś, skarbie jak się czujesz?-zapytał Lewy Rozejrzała się po białej sali i wiedziałam ze jestem w szpitalu.
-Lepiej. Przepraszam, ale to jego wina.
-Nie masz za co przepraszać, jest kretynem. Trener mi wszystko powiedział. Marco kłamał chciał sprawdzić jak zareagujesz.
-To mu się udało.
-Nie możesz mu dać tej satysfakcji.
-Ale to jest silniejsze ode mnie. Ale nie mam zamiaru odchodzić z Borussi, chyba że z tobą jak przejdziesz do Bayernu.
-Skąd wiesz? Przepraszam że ci nie powiedziałem, nie chciałem żebyś tak się dowiedziała-pogładziłam Go opuszkiem palców po policzku i powiedziałam.
-Nie przepraszaj, ja akceptuje twoją decyzję. A ten idiota nie będzie mi psuł życia, nie pozwolę na to-po tych słowach pocałował mnie namiętnie, a ja usnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz